* Możecie mnie znaleźć na koncie na FACEBOOK'U które zrobiłam specjalnie na rzecz bloga :)
A teraz, miłego czytanie :*
Nagle jakby wszyscy wkoło wyparowali, jakby nie było słychać rozmowy dwóch koleżanek o butach, małego dziecka które płakało bo nie dostało tego co chciało, psa który szczekał na innego na chodniku zaledwie metr dalej. Wszystkie dźwięki ucichły, nie było niczego, zwykła pusta przestrzeń a po środku niej Liam, jego badawcze spojrzenie błądziło po mojej twarzy, jakby chciał ją zapamiętać w każdym calu, nieśmiały a jednak pewny uśmiech wkradający się na usta. Czułam jak przyjemny dreszcz wędruję po moim kręgosłupie. Wpatrywałam się w czekoladowe oczy i nie mogłam wyobrazić sobie niczego piękniejszego, nagle mój mózg, ten brąz skojarzył z Zayn'em. Serce mnie ukuło na myśl że jest on tak daleko. Wykrzywiłam się z bólu i cała rzeczywistość wróciła. Chłopak wstał i rzucając krótkie do zobaczenia poszedł do innego stolika.
Co to do cholery było?! Niosło się echem w mojej głowie, myślałam że mój mózg mi odpowie, ale to było głupie. Czemu pomyślałam o Zayn'ie, czemu przy Liam'ie poczułam się tak dziwnie... Czyżby moja podświadomość chciała mi coś przekazać?
***
Tata wrócił z wielkim uśmiechem, zajął swoje miejsce. Nic nie mówił, po prostu się uśmiechał, nie chciałam mu przeszkadzać więc po prostu dziesiąty raz przeglądałam kartę dań. Jedzenie przyniosła nam teraz koścista kelnerka w delikatnym makijażu, była pewnie młodsza ode mnie za to kobiecych kształtów jej nie brakowało. Zdziwiło mnie to, ponieważ gdybym mogła, policzyłam bym jej wszystkie żebra. Uśmiechnęła się do nas ukazując śnieżnobiałe zęby i dołeczki w policzkach. Życzyła smacznego i z większym uśmiechem poszła do stolika przy którym siedział jakiś chłopak. Może to jej znajomy albo ktoś w kim się zadurzyła? Tego nie jestem pewna, ale gdy tylko dotknął jej dłoni cała oblała się rumieńcem.
Co ja robię? Czemu interesuję się jej życiem? Puknęłam się w myślach w czoło i zaczęłam zajadać się naleśnikami. Wzięłam łyka wody i przyglądałam się tacie, a raczej zawartości jego talerza. Bawił się groszkiem jak małe dziecko.
- Tato. Nie baw się jedzeniem. - skarciłam go jakby miał 5 lat. Spojrzał na mnie spode łba i zaczął konsumować swoje danie. Uśmiechnęłam się lekko i zajęłam swoimi naleśnikami. Szybko skończyliśmy, bo byliśmy głodni. Tata poszedł do środka aby zapłacić a mi kazał iść do samochodu.
Chciałam otworzyć drzwi ale jak zwykle mój genialny tata szczelnie je zamknął. Oparłam się o maskę samochodu, zamknęłam powieki i pozwalałam aby promienie łaskotały moje policzki. Myślami byłam zupełnie gdzie indziej.
Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu, który odebrałam bardzo szybko, bo mój specyficzny dzwonek przykuwał uwagę przechodniów. Zażenowana odwróciłam się do świata plecami.
- Tak, słucham?
- Nancy? Tu Zayn.
Zayn! Gdy tylko usłyszałam to imię i dźwięk jego głosu, stado motyli zawitało w moim brzuchu. Serce przyspieszało z każdą sekundą a poliki robiły się czerwone.
- Miałem ci powiedzieć, że będziemy miesiąc wcześniej. Ponoć mama mówiła to Jack'owi, ale ja chciałem ci to powiedzieć osobiście.
- Czyli będziecie za miesiąc..
- Tak.
Radość wypełniła mnie w ciągu chwili. Zayn i Kate. Przyjadą za miesiąc. Dlaczego tata mi tego nie powiedział? To w sumie nie było ważne, nie mogłam się doczekać aż ich zobaczę. Za trzydzieści dni.
Zayn chciał coś powiedzieć, ale śmiechy w tle i wołanie jego imienia mu przeszkodziły. To był damski głos, ale nie należał do Kate.
- Ja muszę kończyć, Nan. Zobaczymy się za miesiąc... Trzymaj się.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo rozłączył się w mgnieniu oka. Radość, która mnie otaczała pękła jak mydlana bańka. Czemu zżerała mnie zazdrość i złość. Chciałam dowiedzieć się z kim Zayn teraz był i czy ten tajemniczy ktoś był ważną osobą w jego życiu.
Zaraz! Nancy! Ogarnij się, Zayn jest twoim bratem, nic więcej. Nie musisz być o niego zazdrosna.
Starałam się nie myśleć o jego idealnych rysach twarzy, kwadratowej szczęce z kilkudniowym zarostem, różowych ustach, które rzadko się uśmiechały, ale mimo to pragnęło się je pocałować, o jego oczach które, miały w sobie ten błysk. Ciemnych włosach, raz rozczochranych a raz idealnie ułożonych. Przypomniałam sobie jak przycisnął mnie do siebie, gdy schodziłam w szpilkach po schodach, przypomniałam sobie zapach jego perfum... Przypomniało mi się wszystko od cudownego wyglądu, przez drobne szczegóły, kończąc na jego głębokim głosie...
I wtedy zdałam sobie jedną sprawę.
PODOBAŁ MI SIĘ ZAYN!
***
Skończyłam czytać książkę, ponieważ do biblioteki w której byłam umówiona z Liam'em, przyszłam dwie godziny wcześniej. W domu odczuwałam podwójny brak Zayn'a. Miałam jeszcze kilka minut zanim pojawi się chłopak. Przeszłam kilka razy między regałami, chwyciłam kolejną książkę i wróciłam na miejsce. Kartka po kartce, przeglądałam zdjęcia znajdujące się na stronach.
- Interesujesz się malarstwem?
Liam stał nade mną i przyglądał się obrazkom. Zamknęłam książkę i chwilę przyglądałam się okładce.
"Sztuka malarstwa dla najmłodszych", czułam jak policzki przybierają kolor pomidora. Moja dotychczasowa lektura wylądowała jak najdalej ode mnie a Liam głośno się zaśmiał. Spojrzałam na niego wymownie, na co zamilkł. Jednak głupi uśmieszek nie znikł z jego twarzy. Usiadł na krześle obok.
- Nie ma nic głupiego w czytaniu książek dla dzieci. Ja też zaczynałem malować od tej książki.
- Ja umiem malować, nawet całkiem dobrze, tylko nie miałam co robić i wzięłam pierwszą lepszą książkę.
Moje wytłumaczenia byłby bezsensowne i pogmatwane, jak zawsze. Dlatego nie umiałam kłamać.
Założyłam kosmyk za ucho i spuściłam wzrok, patrząc na swoje buty. Liam znowu zaczął się śmiać więc spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Z czego się śmiejesz?
- Bo uważam że to słodkie. - Nadal nie wiedziałam o co chodzi, więc kontynuował swoją wypowiedź- Znaczy, ty jesteś słodka, a twoje tłumaczenia są zabawne, wiec jesteś zabawnie słodka? Teraz ja gadam bez sensu, co? - Uśmiechnął się, a jego policzki lekko się zaróżowiły.
- Troszeczkę - Zaśmiałam się.
Nastała niezręczna cisza, nie wiedziałam o czym rozmawiać z chłopakiem, którego znałam dwa dni. Rozglądałam się po całym pomieszczeniu, podczas gdy odpowiedź miałam pod nosem.
- Malujesz?
- Od dziesięciu lat. A ty?
- Od pięciu. Na początku było to dla zabawy, później się wciągnęłam.
- Rozwijasz to, czy malujesz tylko dla siebie?
- W sumie to dla siebie, jakoś tak wyszło. Jak będzie dobrze to może pójdę na studia i skupie się na malarstwie, lub pójdę na prawniczkę.
- Malarstwo a prawo to dwie różne rzeczy.
- Tak, wiem.
Nie zauważyła kiedy zaczęliśmy rozmawiać o swoich najdziwniejszych przygodach z dzieciństwa. W ciągu kilku godzin poznaliśmy całe swoje życie, dzięki temu poczułam jakbym znała Liam'a od dziecka. Doradzaliśmy sobie w sprawie przyszłości, malarstwa a nawet gotowania, chociaż żadne z nas nie było specjalistą w tej dziedzinie. Ciągle się śmialiśmy i żartowaliśmy. Czasami byliśmy na prawdę głośno, ale nikt nas nie uciszał, co mnie dziwiło, gdyż byliśmy w bibliotece, świątyni ciszy i spokoju. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Zadzwonił mój tata i kazał już wracać.
- To ja się będę zbierać, zobaczymy się kiedy indziej.
- Nancy! Dałabyś mi swój numer?
- Pewnie.
Z szerokim uśmiechem podałam Liam'owi mój numer. Na pożegnanie brązowooki pocałował mnie w rękę, jak prawdziwy dżentelmen. Achh żeby takich jak Liam było więcej.
Ostatni raz się pożegnaliśmy. Całą drogę do domu myślałam tylko o tym chłopaku. Uśmiech nie znikał ani na chwile, a policzki piekły niemiłosiernie, bo od ciągłego uśmiechu łapał mnie skurcz.
- Interesujesz się malarstwem?
Liam stał nade mną i przyglądał się obrazkom. Zamknęłam książkę i chwilę przyglądałam się okładce.
"Sztuka malarstwa dla najmłodszych", czułam jak policzki przybierają kolor pomidora. Moja dotychczasowa lektura wylądowała jak najdalej ode mnie a Liam głośno się zaśmiał. Spojrzałam na niego wymownie, na co zamilkł. Jednak głupi uśmieszek nie znikł z jego twarzy. Usiadł na krześle obok.
- Nie ma nic głupiego w czytaniu książek dla dzieci. Ja też zaczynałem malować od tej książki.
- Ja umiem malować, nawet całkiem dobrze, tylko nie miałam co robić i wzięłam pierwszą lepszą książkę.
Moje wytłumaczenia byłby bezsensowne i pogmatwane, jak zawsze. Dlatego nie umiałam kłamać.
Założyłam kosmyk za ucho i spuściłam wzrok, patrząc na swoje buty. Liam znowu zaczął się śmiać więc spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Z czego się śmiejesz?
- Bo uważam że to słodkie. - Nadal nie wiedziałam o co chodzi, więc kontynuował swoją wypowiedź- Znaczy, ty jesteś słodka, a twoje tłumaczenia są zabawne, wiec jesteś zabawnie słodka? Teraz ja gadam bez sensu, co? - Uśmiechnął się, a jego policzki lekko się zaróżowiły.
- Troszeczkę - Zaśmiałam się.
Nastała niezręczna cisza, nie wiedziałam o czym rozmawiać z chłopakiem, którego znałam dwa dni. Rozglądałam się po całym pomieszczeniu, podczas gdy odpowiedź miałam pod nosem.
- Malujesz?
- Od dziesięciu lat. A ty?
- Od pięciu. Na początku było to dla zabawy, później się wciągnęłam.
- Rozwijasz to, czy malujesz tylko dla siebie?
- W sumie to dla siebie, jakoś tak wyszło. Jak będzie dobrze to może pójdę na studia i skupie się na malarstwie, lub pójdę na prawniczkę.
- Malarstwo a prawo to dwie różne rzeczy.
- Tak, wiem.
Nie zauważyła kiedy zaczęliśmy rozmawiać o swoich najdziwniejszych przygodach z dzieciństwa. W ciągu kilku godzin poznaliśmy całe swoje życie, dzięki temu poczułam jakbym znała Liam'a od dziecka. Doradzaliśmy sobie w sprawie przyszłości, malarstwa a nawet gotowania, chociaż żadne z nas nie było specjalistą w tej dziedzinie. Ciągle się śmialiśmy i żartowaliśmy. Czasami byliśmy na prawdę głośno, ale nikt nas nie uciszał, co mnie dziwiło, gdyż byliśmy w bibliotece, świątyni ciszy i spokoju. Niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Zadzwonił mój tata i kazał już wracać.
- To ja się będę zbierać, zobaczymy się kiedy indziej.
- Nancy! Dałabyś mi swój numer?
- Pewnie.
Z szerokim uśmiechem podałam Liam'owi mój numer. Na pożegnanie brązowooki pocałował mnie w rękę, jak prawdziwy dżentelmen. Achh żeby takich jak Liam było więcej.
Ostatni raz się pożegnaliśmy. Całą drogę do domu myślałam tylko o tym chłopaku. Uśmiech nie znikał ani na chwile, a policzki piekły niemiłosiernie, bo od ciągłego uśmiechu łapał mnie skurcz.
Liam, to najcudowniejszy chłopak jakiego poznałam. Zastanawiałam się czy dzisiaj zadzwoni i kiedy będzie następne spotkanie.
~*~
Iiiiiiiiiii jest dziesiąty rozdział! Szkoda, że krótki ale nie dałam rady więcej wymyślić :C Mam nadzieje że mnie nie opuściliście mimo tej cztero czy pięciomiesięcznej przerwie.. Jakoś nie miałam głowy do napisania tego rozdziału i zawiodłam sama siebie, gdy wyszedł on taki krótki. :( Chciałabym wam mimo wszystko podziękować za to że komentowaliście posty informacyjne i pomogliście mi dokonać wyboru w sprawie bloga.
ROZDZIAŁY BĘDĄ TERAZ DODAWANE RZADKO, ALE NA PEWNO BĘDĄ! :D
ROZDZIAŁY BĘDĄ TERAZ DODAWANE RZADKO, ALE NA PEWNO BĘDĄ! :D
25 komentarzy = następny rozdział :D
Jak są zasady to muszę się ich trzymać :*
Jak są zasady to muszę się ich trzymać :*