środa, 31 lipca 2013

Summer Love cz. 8

* Oczami Beverly *

Pocałunek z Max'em otworzył mi oczy, jestem w nim bezgranicznie zakochana jednak coś mi nie pasuję. Jego ciepłe wargi idealnie pasują do moich, nasze języki toczą ze sobą walkę a serca biją w niewyobrażalnym tępię. Jednak to wszystko jest takie zachłanne, nie wydobywa tego co najsłodsze. Czemu mam takie wrażenie ? Niall, pocałunek z nim był romantyczny i namiętny ale nie tak porywczy, wręcz przeciwnie był lekki i kojący. Jednak to już nie powróci, może i mieszkamy w tym samym mieście ale Londyn jest duży, nigdy się nie spotkamy a obiecanie że zadzwonię lub napisze to nie jest zbyt dobre rozwiązanie. Moja głowa pęka w szwach od tych wszystkich chaotycznych myśli, najlepiej będzie jak jedna szufladka się zamknie a z nią wszystkie wspomnienia, szufladka z widniejącym napisem " Niall ".
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki, spojrzałam w jej zielone oczy i powróciłam na ziemię. Rude kosmyki opadały bezwładnie na czoło przyklejając się do niego z powodu kropelek potu. Pełne i malinowe usta składały się w uśmiech. W naszej paczce to Agnes była tą ładną dziewczyną i to za nią ugania się każdy chłopak. Kobiece kształty i długie nogi jak u modelki, ogniste włosy do pasa, zielone i roześmiane oczy, blada cera z rumieńcem i naturalne piękno sprawiało że nawet mi miękły kolana.

A: To jak ?
B: Słucham ?
A: Idziemy dzisiaj na miasto ? Wiem że masz pod opieką te dzieciaki ale może uda ci się jakoś wyplątać.
B: Właściwie to dzisiaj mamy dzień wolny więc jak najbardziej możemy się wybrać na miasto.

Agnes uśmiechnęła się ukazując białe zęby, chwyciła swoją granatową walizkę i udała się do recepcji.
Spojrzałam na Max'a który nie odrywał ode mnie wzroku. Objął mnie w pasie i spojrzał głęboko w oczy, rozmarzyłam się i przejechałam dłonią po jego poliku. Mój chłopak wyróżniał się znacząco w naszej paczce. Był bardzo wysoki i dobrze zbudowany, miał czarne włosy starannie na żelowane by nie opadały na czoło, złocistobrązową skórę która latem stawała się ciemniejsza. Lekki zarost i męskie rysy dodawały mu tego czegoś, dodatkowo ciemne podchodzące pod czerń oczy zdradzające jego wrażliwą dusze. Za każdym razem był dla mnie kimś wyjątkowym. Czciłam go jak Boga, obiekt westchnień większości dziewczyn, stał obok i obejmował mnie w talii.
Podeszła do nas Agnes trzymając w ręce kluczyk do ich pokoju. Max chwycił brązową walizkę i przejął także bagaż Agnes.

A: Mieszkamy na tym samym piętrze co ty Bev. Więc będziemy mięli do siebie blisko.
B: Jaki pokój ?
A: Ymm - zerknęła na kluczyk. - Pokój numer 14.
B: To rzeczywiście blisko my mamy 17, w sumie to znajdujemy się za rogiem.

Gestykulowałam rękoma tłumacząc jak jesteśmy rozmieszczeni. Dotarliśmy do ich pokoju który niczym nie różnił się od mojego, może tylko rozstawieniem mebli. Cała nasz trójka rozsiadła się na najbliższym łóżku i wymieniła porozumiewawcze spojrzenia.

B: Będziecie gotowi za godzinę czy wolicie później.
A: Za dwie godziny ? Bo muszę się wykąpać, cała się kleje a wiesz jak tego nie lubię.

Na jej twarzy zawitał grymas, przeczesała włosy i zaczęła szperać w torbie. Spojrzałam na chłopaka i obdarowałam go uśmiechem. Splotłam swoje ręce na jego szyi i pod wpływem siły przewróciłam go sprawiając że znajdowałam się nad nim.

A: Nie szalejcie  tak.

Agnes jakoś tak dziwnie mówiła, trochę z żalem. Patrzyła przy tym na naszego przyjaciela po czym zniknęła w odmętach łazienki.

B: O co jej chodzi ?

Usiadłam po turecku i podniosłam jedną brew do góry, Max spojrzał na mnie dopiero gdy odprowadził rudą wzrokiem.

M: To nic poważnego. Przejdzie jej, pewnie jest zmęczona. Jechaliśmy w parującym autobusie bo mój samochód nie chciał odpalić. Z resztą znasz ją - posłał mi uśmiech - zawsze marudzi gdy ma gorszy dzień.
B: W sumie racja. To... jak się bawiliście gdy mnie nie było ?
M: W sumie bez ciebie nie było tak zabawnie, nie nudziliśmy się, jednak brakowało nam ciebie i to bardzo. A właśnie mamy ci coś do powiedzenia. Bo widzisz...

W tym momencie Agnes wyszła z łazienki trzaskając drzwiami i posyłając zabójcze spojrzenie Max'owi który zamilkł na dobre. Patrzyłam na to z grymasem, czyżby moi przyjaciele się pokłócili. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, wstałam na równe nogi i udałam się do swojego pokoju. Na koniec tylko rzuciłam miłe słówka i pożegnałam się z nimi. Szłam w zamyśleniu i puknęłam kogoś barkiem i to dość porządnie.

B: Przepraszam.
N: Nic się nie stało Bev.
B: Niall, wybacz nie widziałam cię.
N: Jest spoko. Masz jakieś plany na wieczór ?
B: W sumie tak, zabieram Max'a i Agnes na miasto, możesz się przyłączyć jak chcesz.
N: Nie, nie będę wam przeszkadzać. Bawcie się dobrze.

Pocałował mnie w policzek i ruszył w swoją stronę. Otworzyłam drzwi i weszłam to chłodnego pokoju, dziękowałam w głębi duszy że blondyn zostawił otwarty balkon. Na jego łóżku był niezły bałagan, pełno po bazgranych i pozgniatanych kartek, postanowiłam ich nie ruszać bo nie wiadomo jak on na to zareaguję. Zaciekawiło mnie jednak to co może być w nich takiego złego że je wyrzuca. Ciekawość zwyciężyła i chwyciłam kartkę która była najmniej pognieciona i zajmowała miejsce na poduszce.

" Cause you were mine for the Summer, Now we know its nearly over. Feels like snow in September, but I always will remember. You were my Summer Love, You always will by my Summer Love. Wish that we could be alone now, If we could find some place to hide.  Make the last time just like that the first time. "

Do moich oczu zaczęły wdzierać się łzy, sądziłam że wyjaśniliśmy sobie wszystko. Przecież on także dał do zrozumienia że jesteśmy przyjaciółmi. Co mam teraz zrobić ? A może ona nie jest dla mnie. Odłożyłam kartkę i w zamyśleniu udałam się pod prysznic, zimne krople spływające po moim rozgrzanym ciele przynosiły ulgę, gąbką delikatnie masowałam ciało by się rozluźnić. W sumie w łazience spędziłam pół godziny, pytanie za pytaniem nachodziło mój umysł. Każda myśl sprawiała ogromny ból i niechęć do życia. Wycierałam się dokładnie ręcznikiem po czym ubrałam bieliznę, udałam się do szafy i wyciągnęłam najzwyklejsze szory i koszulkę. Wróciłam do łazienki i w ciało wsmarowałam balsam. Ubrałam się i delikatnie pomalowałam przyglądając się sobie dokładnie. Wciągnęłam powietrze przez nos i uśmiechnęłam się pod nosem. Zaczęłam suszyć wciąż wilgotne włosy i pozwoliłam aby mózg sobie odpoczął.


* Oczami Niall'a *

" Możesz się przyłączyć jak chcesz "
N: I mam oglądać jak całujesz tego kolesia ? Nie dziękuję !

Jestem załamany, Max przyjechał i Bev od razu odpłynęła, niech się dobrze bawi. Jesteśmy przyjaciółmi, ale wiem że trudno będzie mi powiedzieć żegnaj. To za dużo, nawet jak na mnie. Szkoda że nie mogę dać jej piosenki lub zaśpiewać jej i powiedzieć co czuję. Muszę ją skończyć już teraz.

N: Piosenka !

Puknąłem się w czoło, jeśli Beverly to przeczyta to już po mnie. Głupie rozmyślenia na temat tego co do niej czyje zapisane na wygniecionej kartce. Ruszyłem w stronę naszego lokum, przechodziłem akurat obok pokoju jej znajomych. Przystanąłem na chwilę bo wymiana zdań między nimi bardzo mnie zaciekawiła. A przez lekko uchylone drzwi można było zobaczyć cokolwiek, gdybym zaglądał przez dziurkę od klucza wyglądało by to dość dziwnie.

A: Nie możesz jej teraz tego powiedzieć
M: Ale ja już nie wytrzymuję tego napięcia. Kocham was obie. Wiesz o tym, jeśli będziemy to przed nią ukrywać to nie wiem jak to zniosę.
A: Dowie się gdy wróci do domu a teraz cieszmy się chwilą i nie przejmujmy niczym.

Ujrzałem jak Max i Agnes zbliżają swoje twarze i namiętnie całują. Moje usta momentalnie się otworzyły a źrenice powiększyły. Najdroższe osoby w jej życiu całują się i okłamują ją za plecami. Przybliżyłem się by przyjrzeć się temu wyraźniej, drzwi zaskrzypiały a ja padłem na spojrzenie Agnes. Odwróciłem się i poszedłem w przeciwnym kierunku.

A: Ej ! Zaczekaj.

Dziewczyna złapała mnie w żelaznym uścisku i przyciągnęła do siebie.

A: Jak śmiesz nas podsłuchiwać !
N: A wy jak śmiecie okłamywać Beverly ?!

Wykrzyczałem jej to prosto w twarz przez co zrobiła się jeszcze bledsza niż przedtem, oczy napłynęły jej łzami a ja poczułem się nieswojo.

A: Niall, proszę cie nie mów jej tego.

Zmierzyłem ją wzrokiem i patrzyłem jak łzy spływają jej po poliku, dołączył do nas Max i objął ją ramieniem. Spojrzałem na niego gniewnie a on spuścił głowę.

A: Błagam cię. Sami jej to powiemy. - zaczęło jej brakować tchu.
N: Zastanowię się.

Rzuciłem to obojętnie choć w sercu czułem niewyobrażalne kłucie. Nigdy nie byłem takim egoistą, pomagałem ludziom i to z miła chęcią, lecz to... to było nie do zniesienia. Wróciłem do pokoju zostawiając ich samych na korytarzu. Beverly krzątała się po pokoju szukając czegoś.

N: Czego szukasz ?
B: Bransoletki. Nigdzie nie mogę jej znaleźć a to mój ulubiony dodatek.

Spojrzałem na swój nadgarstek oraz plecioną bransoletkę z koniczynką, co prawda nigdy się z nią nie rozstaje ale Bev się bardziej przyda. Odwiązałem ją i włożyłem w dłoń dziewczyny.

B: Przecież...
N: Tobie się dzisiaj bardziej przyda.

Uśmiechnąłem się do niej na co ona mocno mnie przytuliła. Kwiatowe perfumy sprawiały że czułem się jak w raju, ten zapach był teraz dla mnie jak narkotyk. Beverly nałożyła bransoletkę i udała się do wyjścia składając pocałunek na moim poliku. Przyłożyłem do tego miejsca dłoń i odprowadziłem ją wzrokiem. Postanowiłem zabrać wszystkie kartki z widoku i umieściłem je w szufladzie. Pogrążyłem się  w marzeniach i nim się obejrzałem byłem w krainie snów.

* Oczami Beverly *

Paczka już na mnie czekała, przywitałam ich i razem udaliśmy się do centrum miasta. Zwiedzaliśmy nasze ulubione miejsca i dobrze się bawiliśmy. Wracały wszystkie wspomnienia, każdy śmiech lub niefortunny wypadek z jedzeniem. To wszystko sprawiło że poczułam się jak kiedyś, ale atmosfera była jakaś dziwna. Max i Agnes często wymieniali ze sobą spojrzenia lub szturchali się nawzajem w ramiona. Coś ukrywają i pewnie celowo mnie przed tym chronią, może to i lepiej. O niektórych rzeczach lepiej nie pamiętać lub w ogóle ich nie znać. Moi przyjaciele weszli do sklepu a ja zostałam na zewnątrz, robiło się chłodno a mięliśmy zamiar udać się do wesołego miasteczka. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Niall'a.

N: Halo ?

Usłyszałam zachrypnięty i zaspany głos który wywołał u mnie przyjemne dreszcze i co dziwne wypieki na polikach. Przejechałam wolną dłonią po ramieniu i zaczęłam mówić.

B: Tu Beverly, wiem że jest późno ale mam do ciebie ogromną prośbę. Robi się chłodno a my jeszcze trochę tu pobędziemy. Mogłabym cię prosić o przyniesienie ...
N: Bluza czy sweter ?

Zaskoczyło mnie to i przez dłuższą chwilę zamilkłam. Nie pogniewał się ani nic. Jest 22 a on przyniesie mi coś żebym nie zmarzła, to cudowne i urocze.

B: Bluzę, obojętnie jaką. Spotkamy się w parku po drugiej stronie ulicy ? Akurat mam blisko.
N: Pewnie.

Rozłączył się a ze sklepu wyszli moi znajomi, powiedziałam im o wszystkim i dopowiedziałam że szybko do nich dołączę. Przytaknęli i udali się do wesołego miasteczka, jesteśmy cały czas w  kontakcie więc się nie martwię. Wolnym krokiem ruszyłam do parku ciągle ściskając zawieszkę w kształcie czterolistnej koniczynki. Uśmiechałam się sama do siebie czując ja między palcami. Nim się spostrzegłam byłam już w parku. Rozglądałam się chwile i ujrzałam znaną mi sylwetkę.
Rozwieszone lampiony górowały na każdym drzewie. Podświetlona fontanna i ten łagodny szum wody. Zapach kwiatów i skoszonej trawy, wszystkie te rzeczy były teraz czymś niesamowitym. Wzięłam głęboki wdech i czułam że odpływam.

N: Taka chyba może być ?

Ten męski głos, kolana od razu mi się ugięły. Spojrzałam na jego ręce, trzymał w nich brązową,rozciągnięta bluzę, zapinaną i z dwoma kieszeniami. Zdziwiło mnie tylko jedno. To męska bluza.

B: To chyba nie moja ?
N: Moja, nie chciałem ci grzebać po ciuchach, dziwnie się czułem więc chwyciłem pierwszą lepszą i przyszedłem tutaj.



Jego uśmiech mnie powalił, był teraz taki piękny że nie mogłam oderwać od niego wzroku. Poczułam tylko jak zakłada mi bluzę za ramiona. Ta atmosfera i miejsce sprawiło że mogłabym wykrzyczeć całe szczęście jakie mnie teraz ogarnęło, choć nie miała bym słów by opisać to co dzieję się między mną a Irlandczykiem. W tej chwili, to co widniało między naszą dwójką to magia, niezwykła magia, niepowstrzymana.

B: Niall ja...

Zawahałam się. Chciałam mu powiedzieć że go KOCHAM mimo że mam chłopaka który znajduje się w tym mieście i przyjechał specjalnie dla mnie.

N: Tak ?
B: Już nic. To nie jest ważne.

" Nie ważne ! Akurat ! Idiotko, najchętniej przykleiła byś się do jego ust i nigdy nie opuściła. Jego dotyk sprawia że jesteś szczęśliwa a o obecności nie wspomnę. Bez niego nie istniejesz ! "
Miałam ochotę się rozpłakać, głos w mojej głowie ma rację, pragnę go jak nigdy, jego dotyku i ciepła, warg i tej słodyczy przy pocałunku, pragnę wszystkiego co może mi zaoferować. Nie wytrzymam już dłużej.

B: Chciałabym Cię pocałować. Czy to jest dziwne ? Czuję się jak bym zwariowała !
N: Odbiło ci - położył mi dłoń na czole - zbzikowałaś, dostałaś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci.

Moje serce zmiękło lub rozpłynęło się, z jednej strony jestem najszczęśliwszą osobom na świecie  ale z drugiej tak zdołowana jeszcze nigdy nie byłam. Co ja mam zrobić, jestem rozdarta.

N: Lepiej już wracaj to przyjaciół.

Zapiął mi bluzę i spojrzał w oczy. Zaczęłam się do niego zbliżać i chciałam go pocałować. To idealna chwila, jesteśmy w moim ulubionym miejscu, w godzinach kiedy możemy być sami, nikt nam nie przeszkodzi.

N: Nie ! Nie możemy. Przepraszam
B: Masz rację. To ja przepraszam.

Przytuliłam go i udałam się w stronę wesołego miasteczka gdzie czekali na mnie przyjaciele, często czułam jak łzy zaczynają spływać mi po poliku co strasznie bolało. Starałam się to ukrywać co bardzo dobrze mi wychodziło. Nie mogłam o tym z nikim porozmawiać i  zostałam zmuszona tłamsić te uczucia w sobie.

* Tydzień później oczami Niall'a *

Jej przyjaciele są tu już od tygodnia, nam został tydzień wakacji, znaczy tej koloni bo wracamy wcześniej. Jednak nie uda mi się powiedzieć jej tego co czuję.
" No Niall, masz czego chciałeś. Została tylko twoją wakacyjną miłością "
Użalałem się nad sobą gdy do pokoju weszła Beverly, zasmucona, zabolało mnie to mimo że nie wiem o co chodzi.

N: Co się stało ?
B: Wyjeżdżają, wiem, wiem zobaczę ich za tydzień.

Starała się wymusić uśmiech. Mieszkamy w tym samym mieście, mamy swoje numery telefonów ale i tak wiem że już nigdy się nie spotkamy. Zacznie się nowy rok szkolny a ja mimo że mam 19 lat nadal mam zamiar się uczyć by zostać kimś.

B: Będę do ciebie dzwonić.
N: Będę czekał.

Nigdy nie zadzwoni, dalej będzie okłamywana przez NICH. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań po czym zniknęła na korytarzu, prawdopodobnie poszła ich pożegnać. Nie zastanawiając się długo pognałem za nią i jak na początku gdy ich witała, stałem i opierałem się o ścianę przyglądając się wszystkiemu. Najchętniej wykrzyczał bym teraz wszystko ale jej głupia psiapsióła mnie zauważyła i nie spuszcza ze mnie wzroku.

~*~
Znalazłam wolną chwilę i jak najszybciej napisałam 8 rozdział :). Trochę to wszystko poplątałam, Wybaczcie. :C Nie zaskoczył mnie ten rozdział, jest bardziej nijaki niż pozostałe. Poprawiałam go chyba z 4 razy ale i tak smucę się jak go czytam. Mam nadzieje że dziewiąta cz. wyjdzie mi lepiej.

Zastanawiam się też czy nie zrobić 10 komentarzy i dalej. :) ?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

piątek, 26 lipca 2013

Summer Love cz. 7

Rozdział z dedykacją dla Dominiki. <3 Zmotywowałaś mnie dziękuję . :*

Już na wstępie informuję że w najbliższym czasie nie będzie więcej części. Przykro mi z tego powodu ale przez cały sierpień będę poza domem. :C Z bloga mogę korzystać jedynie na telefonie a to tylko żeby poczytać komentarze które mnie motywują i dodają otuchy w chwilach załamania. Problemy też będą z tym że zabierają mi laptopa więc raz na 2-3 tygodnie będę z niego korzystać a na komputerze raczej nie będę przesiadywać. :C Mam nadzieje że to zrozumiecie i będziecie cierpliwie czekać na 8 cz. :)

~*~







Nie wytrzymam tak dłużej, budzę się co godzinę. Rozumiem że zdradziłam Max'a ale chciałam być pewna swoich uczuć i teraz wiem na czym stoję. Niall to tylko przyjaciel i nikt więcej. Beverly zaśnij wreszcie.
Od 15 minut wpatruje się w ten głupi sufit, wdech i wydech, wdech i wydech. Dalej nic, boję się zasnąć.
Wyciągnęłam słuchawki z szuflady i włożyłam do uszu. Puściłam ulubioną playlistę i dalej wpatrywałam się w sufit. Powoli zasypiałam, każda nowa melodia sprawiała że robiłam się senna, każdy perfekcyjny dźwięk lub brzmienie instrumentu. To jest po prostu magia. Kolejna piosenka, nagle wracają wspomnienia związane z Niall'em. Czemu kojarzy mi się z tą piosenką ? Ona raczej mówi o tym jak się człowiek czuję po rozstaniu i może dlatego teraz czuję każde jej słowo ? Bo brakuję mi bliskości Niall'a.
Łzy spływały mi po polikach lecz nie miałam zamiaru ich ocierać, niech wylecą razem z całym tym smutkiem i upokorzeniem. Koniec piosenki a ja wracam do niej z powrotem i tak będzie w kółko.
Zerknęłam na godzinę wyświetloną na ekranie telefonu. 3:41. Jestem wyspana, dzisiaj już raczej nie usnę. Przewróciłam się na drugi bok i  wpatrywałam w śpiącego blondyna. Tak słodko wyglądał, mogłabym na niego patrzeć i patrzeć. Blask księżyca sprawia że jego włosy przybrały kolor czystego srebra a skóra najczystszego diamentu. Wszystkie mięśnie idealnie wyraziste i lekko napięte.
" Beverly musisz wybrać albo Niall albo Max. Ty decydujesz. Wybierz w końcu, nie kieruj się sercem ani rozumem, ani nawet instynktem zdaj się na samą siebie. "
Moje bujne myślenie kiedyś mnie wykończy, ale tam zawsze umysł ma rację i moja podświadomość także dzięki temu małemu głosikowi w głowie wiem co jest dla mnie najlepsze. Wybieram Max'a !
Wypuściłam powietrze ze świstem i wróciłam do podziwiania pięknego sufitu. Nim się obejrzałam słońce zaczęło wschodzić a z nim miliony szans na lepszy dzień, szkoda że nie dla mnie. Kto by pomyślał że już od godziny słucham tej samej piosenki ? Nie płaczę, nie szlocham po prostu jej słucham. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Otworzyłam szeroko okno i pozwoliłam aby poranny i rześki powiew wiatru poszybował po naszym pokoju wprawiając w ruch wszystko co się dało. Pomarańczowo-ogniste niebo wyglądało tak zachwycająco, może jednak dzisiejszy dzień będzie lepszy ?

B: Oby tak było.

Wymamrotałam do siebie zaciskając kciuki i mrużąc oczy. Chwyciłam książkę i otworzyłam  ją na ostatnim rozdziale. To tylko dwadzieścia kartek ale wydaję mi się że to będzie ciężkie dwadzieścia kartek. Ale nic to, zaczęłam czytać a każde słowo analizowałam trzy razy w głowie. Każde zdanie trafiało do mnie jak najgorsza przypowieść lecz jeśli główna bohaterka to wycierpiała to ja też, nie po to upodabniam się do każdej postaci i nie po to tak się wczuwam.
Też tak macie że czytacie książkę i czujecie się jak główna postać, przeżywacie to co ona i zastanawiacie się co jest nie tak z nią albo z tobą. Ja niestety mam tak za każdym razem nawet teraz. Wróciła próżnia w głowie, słowa do niej trafiały ale tak samo i uciekały, nie przyjmowałam ich. Liczą się słowa na kartkach.

* Oczami Niall'a *

Zrobiło się chłodniej więc natychmiast otworzyłem oczy i spojrzałem na Beverly. Czytała czyli nic do niej nie dociera. Zaraz będzie piąta, dzisiaj wcześniej wychodzimy bo jedziemy poza miasto i będziemy tam cały dzień. Powinienem chyba wstać i się ubrać ?
" Serio ? Chcesz się ubrać ? Przemyśl lepiej cały wczorajszy wieczór ! "
Dziękuję Ci kochany głosiku że dobijasz mnie od samego rana. O niczym innym nie marzę, na prawdę. Nad czym mam się zastanawiać ? Pocałowaliśmy się i to dość namiętnie, to było spotkanie po przyjacielsku lecz to co się stało zepsuło to. Przynajmniej wiem na czym stoję, może Beverly jest piękna i mądra i rozumie mnie jak nikt inny. Zatraca się w muzyce i książkach ale... Zakochałem się. W zajętej już dziewczynie, w mojej przyjaciółce, osobie która była mi obca a teraz potrzebna tak samo jak powietrze. No pięknie tego mi potrzeba, nieodwzajemniona i niespełniona miłość. Chciałbym aby to było przejściowe, żeby Bev była tylko moją "wakacyjną miłością."
Usłyszałem zamykającą się książkę i ciężko wydychane powietrze. Spojrzałem na nią i ujrzałem ulgę w jej oczach, odłożyła ostrożnie książkę na półce i wolnym krokiem powędrowała do łazienki nie zwracając na mnie zbytniej uwagi. Przymknąłem oczy i starałem się oczyścić umysł z jakiejkolwiek myśli dotyczącej mojej przyjaciółki. Wstałem i przeciągnąłem się jak za każdym razem, stałem przed szafą i uszykowałem najzwyklejsze ciuchy. Krótkie spodenki i koszulka na krótki rękaw, bransoletka z koniczynką i wytarte ale wciąż przydatne białe tenisówki. Wszystko leżało w starannym stosiku na krześle a ja czekałem aż Bev wyjdzie z łazienki.

* Oczami Beverly *

Niall już nie śpi, mogłam się przywitać, w sumie pomyślałam o tym ale nic nie powiedziałam. Coś jest z nami nie tak. Nasza przyjaźń wisi na włosku i boję się, zimny prysznic pomógł mi trzeźwo myśleć, owinęłam się ręcznikiem i przeglądając się w lustrze poprawiałam mokre włosy. Chwyciłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać kołtuny zalegające moją głowę. Weszłam do pokoju a Niall zajął moje miejsce z łazience. Nie wymieniliśmy żadnych spojrzeń nawet nie staraliśmy się dotknąć ramionami, ostrożne ruchy i bardzo oddalone od siebie. To bolało bardziej niż cokolwiek. Z szafy wyciągnęłam żółtą sukienkę w stylu retro, czarny pasek pasował idealnie, dodatkowy szyk dodawały kieszenie na piersiach i guziczki.

Ubrałam się i pościeliłam łóżko, czułam się beznadziejnie ale nie mogę tego pokazywać. Poprawiłam poduszki i usiadłam na krześle wyglądając przez okno.

N: Dzień dobry.

Blondyn niepewnie zbliżał się do mnie, prawdopodobnie czuł to samo co ja. Spuściłam wzrok i powoli wstawałam.

B: Chciałam cię przeprosić. Nie powinniśmy tego robić, czujesz się pewnie źle. Przepraszam.
N: Nic się nie stało, będziemy przyjaciółmi ?
B: Tak i to się nie zmieni.

Rozłożył ramiona do uścisku a ja wpadłam w nie jak w sidła. Były ciepłe i  takie bezpieczne. W takiej pozycji mogłabym już trwać wiecznie. Poszliśmy do stołówki aby zjeść śniadanie. Kątem oka obserwowałam Niall'a, każdy jego ruch każdy uśmiech lub grymas na twarzy. To podnosiło mnie na duchu.
Nim się spostrzegłam byłam już w autobusie siedząc obok blondyna.

B: Ym a tak właściwie to gdzie jedziemy ?
N: Wiem tylko że poza miasto. Tylko tyle.
B: Aha, a jak długo to będzie trwało ?
N: Godzina jazdy.
B: Zanudzę się i wychodzi na to że ty razem ze mną.

Dałam mu kuksańca w bok na co on odpowiedział tym samym. Wyjrzałam przez okno i wpatrywałam się w ludzi wędrujących na plaże, poczułam lekkie puknięcie w ramię więc skierowałam wzrok w stronę chłopaka, w ręce trzymał słuchawkę, uśmiechnęłam się i włożyłam ją do ucha. Słychać było tylko delikatne pociągnięcia na strunach gitary, były takie niezwykłe i tajemnicze. Sama gitara bez zbędnych sprzętów oraz słów, tak po prostu nuta za nutą. Rozkoszowałam się tym jak najdłużej. Słonce zaczęło przedzierać się do autobusu rażąc moje oczy. Chwyciłam okulary i spoglądając na Niall'a powoli zakładałam je na nos.


Dojechaliśmy na miejsce, będziemy zwiedzać jakiś zamek. Ile on ma lat nie mam pojęcia ale sam jego wygląd zdradza że stoi tu od dłuższego czasu i będzie stał jeszcze długo. Wysiadając z autokaru każdy zajął się swoja grupą. Dzisiaj dziewczynki były bardzo spokojnie i nie wypytywały się o każdy szczegół jak zwykle, zajęły się zwiedzaniem więc im nie przeszkadzałam. Często kierowałam wzrok na Niall'a lecz gdy nasze spojrzenia się spotykały ja panikowałam i zmieniałam obiekt do podziwiania. Stary pałac był niesamowity, królowała w nim czerwień i odcienie złota. Stare obrazy z XVII wieku i różne bibeloty które idealnie dopasowywały się do wystroju. Na koniec została nam sala balowa. Wysokie i wypukłe sklepienie zdobione różnymi malowidłami, niewielkie oka i bajeczne żyrandole. Podłoga wykonana z marmuru i stare dębowe meble pokryte warstwą lakieru dającej jedynie połysk. Wyobraziłam sobie jak tu musiało być pięknie, uroczysty bal w tym miejscu. Orkiestra gra odkąd pojawili się pierwsi goście, na stołach leży wyszukane i wytrawne jedzenie a do picia jest jedynie najdroższe wino. Kobiety poubierane w bajkowe stroję wirują na parkiecie wraz z elegancko ubranymi dżentelmenami. Każdy szczegół był teraz bardzo realistyczny, moja wyobraźnia nie znała granic i często potrafiła dać mi do wiwatu. Zostałam w sali sama czym się nie przejęłam, zaczęłam nucić sobie piosenkę i wirować w jej takcie po całej sali. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie że tańczę z Max'em. Uśmiecham się do niego a on do mnie. Poczułam ciepłe dłonie na swoich biodrach i natychmiast otworzyłam oczy. Niebieskie tęczówki były radosne i wpatrywały się w moje brązowe oczy. Niall tańczył razem ze mną i on także nucił piosenkę. Z nim mogłam wykonywać nawet najgłupsze zadania.

O: Nie przeszkadzam wam ?!

Stanęliśmy jak wryci przed starszą opiekunką. Wbiłam w nią wzrok i czekałam na jej wyrok, skinęła głową w stronę drzwi a my jak posłuszne ratlerki pognaliśmy do wyjścia. Zaśmiałam się pod nosem i przytuliłam do ramienia Irlandczyka. Szliśmy teraz w stronę plaży więc moje oczy rozbłysnęły ognikami, cały dzień spędzony w pałacu sprawił że odrobina chłodu przyniesie mi nieziemską ulgę. Nie nacieszyłam się tym długo, podczas gdy dzieci się bawiły każdy opiekun zbierał drewno  i układał je w starannym stosie. Będzie ognisko. Może to i dobrze ? Rozpaliwszy ogień wraz z innymi pozbierałam dzieciaki i usadowiłam się na kłodzie.

N: Weź to. Nie pobrudzisz sukienki.

Niall podał mi niewielki koc który podłożyłam pod siebie, ciepły ogień sprawiał że na moich rękach pojawiła się gęsia skórka, rozmasowałam ramiona i to nieprzyjemne uczucie zniknęło. Rozkoszowałam się blaskiem ognia oraz tego jak iskry unoszą się w górę z niewielkim dymem by zaraz zniknąć na moich oczach. Każdy dostał pianki i ogrzewał je przy ogniu a później konsumował. Wbiłam wzrok w wypalający się kawałek drewna i zamyśliłam się tak że nic do mnie nie docierało.
Ktoś delikatnie przejechał palcami po strunach gitary, na razie ją stroił, ale jakie to było piękne, delikatne dźwięki przynosiły ukojenie mojej duszy. Podniosłam wzrok i ujrzałam ten magiczny przedmiot i to w rękach Niall'a. Czemu nic nie mówił że gra na gitarze ? Kolejny raz poruszył struny aż w końcu zaczął grać piosenkę którą znałam tylko nie pamiętam z kąt. W dzieciństwie to było moją kołysanką, teraz sobie przypominam, mama mi to nuciła gdy miałam koszmary. Zaczęłam kołysać się w rytm pieśni jak trzcina na wietrze, zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się melodii. Gitara w rękach Irlandczyka była czymś niezwykłym, otworzyłam jedno oko a później drugie. Wpatrywałam się w to jak i on oddaje temu całe serce.


Dzisiejszy dzień nie był taki zły, bawiłam się świetnie a zaśnięcie ze świadomością że Niall gra na gitarze sprawia że zasypiam z uśmiechem. Dodatkowy powód do radości daje mi przyjazd Max'a i Agnes.

* Oczami Niall'a *

Dzięki dzisiejszej grze humor mi się poprawił. Nie żeby coś wcześniej też był dobry, ale gitara w moich rękach i struny pod palcami to jest to co wyróżnia mnie z tłumu i pozwala wybiec z rzeczywistości.
Dzisiaj obudziłem się wyjątkowo o 8 może to ta świadomość że mamy dzień wolny ? Nie jestem do końca przekonany. Beverly już nie było, wyszedłem do głównego holu gdzie czatowała na przyjaciół. Oparłem się o ścianę i przyglądałem jak niewinnie wypatruję ich przez szklane drzwi. Przewróciłem oczyma i już miałem do niej podejść gdy usłyszałem babskie piski. Spojrzałem na to i widziałem tylko jak Beverly i Agnes skaczą i piszczą po całym holu. Dołączył do nich Max a Bev pierwsze co zrobiła to rzuciła się mu na szyję i namiętnie pocałowała. Patrzę na to i czuję jak moje serce się rozdziera. Ona patrzy na niego z miłością, pożera go wzrokiem i nie może przestać się uśmiechać. Chciałbym żeby choć przez moment tak patrzyła, ale na MNIE. Ta miłość i troska spływająca na jej najbliższych to największy cios jaki mi zadano.

~*~
I jest oto 7 cz. Nie wiem czy was zadowoliła ale mam nadzieję że tak. Starałam się nad nią pół dnia, nie wiem kiedy to wszystko zostało napisane na prawdę nie wiem. Większość czasu szukałam odpowiednich gifów niż zastanawiałam się nad tymi słowami.
Teraz pamiętajcie, nie będzie mnie przez dłuższy czas. Chciałbym zobaczyć ilu osobom zależy lub ile osób zostanie ze mną i będzie czekać na kolejną cz.  Była bym bardzo zadowolona gdyby pojawiły się miłe komentarze. Jak przy piątej części udało się wam zostawić 12 to może teraz też tak będzie ? :)

Do usłyszenia Kochani.
Kimmi xoxo

Czytasz = Komentujesz 

wtorek, 23 lipca 2013

Summer Love cz. 6


Ten widok zapierał mi dech w piersi, słońce malowało niebo na kolory różu i pomarańczy oraz jasnego fioletu. To było niesamowite, jeszcze nigdy zachód słońca nie sprawił że byłam tak szczęśliwa. Spojrzałam na chłopaka, który również nie mógł się napatrzeć na zachód. Oblizał dolną wargę i westchnął głęboko ja odwróciłam wzrok i również westchnęłam.

N: Mógłbym to oglądać codziennie.
B: Ja tak samo.

Kątem oka zauważyłam, że blondyn patrzy na mnie. Odwróciłam się w jego stronę i obdarowałam promiennym uśmiechem. Ruszyliśmy przed siebie, złapałam rękę Horana i ukryłam się pod jego ramieniem.


Wędrowaliśmy jeszcze długo aż zatrzymaliśmy się przy kocu. Czerwono-czarny koc leżał na piasku, na nim koszyk piknikowy a obok lampki które dawały miłą poświatę. Jest jeszcze jasno więc nie ma tego wyczekiwanego efektu.

N: Jak będzie ciemniej będzie wyglądać to lepiej.
B: Już i tak jest idealnie.

Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę koca. Rozsiadłam się wygodnie i patrzyłam na cały wystrój. Nie mogłam uwierzyć że Niall zrobił to dla mnie, jesteśmy przyjaciółmi ale wiem ze mogę mu zaufać i darzyć uczuciem miłości. Już teraz mogę powiedzieć że go kocham. Jak przyjaciela lub jak najcenniejszy skarb świata.

B: Jeszcze nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Dziękuję.
N: To drobiazg, chciałem żebyś miło wspominała tą kolonię.

Uśmiechnął się do mnie ukazując rząd białych zębów. Jego błękitne oczy sprawiały że mogłam w nich utonąć, wydawały się być takie magiczne i niezwykłe.
Szum fal i odgłosy wydobywane przez mewy sprawiał że to była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Nawet Max nie jest w połowie tak romantyczny jak Niall. Zdjęłam baleriny i otrzepując sukienkę wstałam na równe nogi. Wyciągnęłam dłoń w kierunku chłopaka, który również był teraz bez butów. Pomogłam mu wstać, nasze ciała lekko się dotykały a jego usta wylądowały na moim czole. Oboje byliśmy purpurowi ze wstydu.

N&B: Przepraszam.

Powiedzieliśmy to w tym samym momencie, nawet nie drgnęliśmy. Z jakiegoś powodu moje serce dudniło jak oszalałe ręce się pociły ale umysł pozbawiony był jakiejkolwiek myśli. Wreszcie odeszliśmy od siebie i wolnym krokiem powędrowaliśmy w stronę wody. Pierwszy raz w tym roku zamoczę się w morskiej wodzie. Może i jesteśmy tu od dłuższego czasu, ale jeszcze ani razu nie byliśmy na plaży. Weszłam do wody pierwsza zamaczając się do łydek. Otuliłam ramiona dłońmi i pozwoliłam aby wiatr zrobił to samo z moim ciałem. Czułam teraz że żyję, zimna woda sprawiła iż odzyskałam wiarę w te wakacje. Odwróciłam się  by poszukać kolegi, znowu się uśmiechnęłam a nasze spojrzenia się spotkały.

B: Przeze mnie będziesz mokry.
N: Mokre spodnie nie są takie straszne.

Blondyn stał obok mnie śmiejąc się uroczo. On również był zamoczony do łydek ale miał długie spodnie które teraz były mokre. Złapał mnie za rękę a mnie oblała fala gorąca, spojrzałam na to a później na niego.

B: Wracamy na kocyk ?
N: Z miłą chęcią.

Zawróciliśmy i migiem znaleźliśmy się na piasku, chłopak złapał mnie i wziął na ręce. Trzymał mnie w pozycji "nowożeńcy" po czym delikatnie położył na kocu. Powoli się ściemniało a na miejsce słońca wkradał się księżyc. Zaglądnęłam do koszyka i wyciągnęłam dwie poduszki,dwa trójkąty francuskie, puszki z pepsi i moje ulubione żelki gąsienice.

N: Jeszcze to.

Niebieskooki wyciągnął laptopa i zaczął go włączać. Zerknęłam na niego pytająco a on tylko obdarował mnie tym cudnym uśmiechem.

B: Co oglądamy ?
N: Doradziłem się dziewczyn i poleciły mi film " Pamiętnik ".
B: Kocham ten film. Jesteś cudowny.

Złożyłam delikatny pocałunek na jego ciepłym policzku i przeniosłam wzrok na ekran laptopa. Usiadłam wygodnie i opierając się o jego umięśnione ramię zaczęłam oglądać seans. Ściemniało się a lampki rozłożone wokół koca stawały się coraz jaśniejsze. Film się skończył a ja wtuliłam się bardziej w Niall'a.

B: Mogę oglądać ten film cały czas.

Położyłam głowę na jednej z poduszek i wpatrywałam się w miliony srebrnych kropek towarzyszących pełni księżyca. Irlandczyk położył się obok i teraz razem wpatrywaliśmy się w gwiazdy.

B: Jak byłam mała chciałam być pierwszą kobietą która kupi sobie gwiazdy na niebie. Tata mi powiedział że gdy policzę je wszystkie to wtedy je dostane.
N: I policzyłaś ?
B: Niestety, spędziłam wiele wieczorów na tym ale nigdy mi się nie udało.

Spojrzałam się na niego i zaśmiałam melodyjnie. Tak dziwaczne marzenie z dzieciństwa sprawiło że znowu zaczęłam je liczyć, dziwne ? Może i tak ale to sprawiło że znowu wierzyłam w marzenia. Rozejrzałam się po niebie i ujrzałam spadającą gwiazdę.

N: Pomyśl życzenie.



Życzenie ? Jakie mogę mieć życzenie ?

B: Chciałabym ...

Chciałabym aby moje życie się nie zmieniało i żeby Niall był zawszę blisko mnie, Max i Agnes mu towarzyszyli i razem we czwórkę będziemy szczęśliwi. Nie to bez sensu myślę jakbym była zakochana w tym niebieskookim chłopcze. Chciałabym aby to były najlepsze wakacje w moim życiu.
Otworzyłam oczy i wypuściłam powietrze, jeszcze nigdy wymyślanie życzenia nie przychodziło mi z taką trudnością. Co jeśli zakocham się w Niall'u lub co gorsza jestem w nim zakochana ? Beverly STOP !

B: Gotowe !

Leżeliśmy w milczeniu, słowa były zbędne, daliśmy ponieść się chwili, bynajmniej ja. Z Max'em nigdy bym się tak nie bawiła jak z Niall'em. Nie wiem czemu robię te dziwne porównania ? Max jest moim chłopakiem od dłuższego czasu, jest uczuciowy, kochany, lubi dobrą zabawę i ma poczucie humoru, nigdy mnie nie skrzywdzi a tym bardziej nie pozwoli żeby Ktoś mnie skrzywdził. Niall'a znam krótko ale czuje jak byśmy razem dorastali.

N: 23. Wracamy ?
B: Już jest ta godzina ? Dziwne, jeszcze niedawno była 19.

Uklęknęłam i rozejrzałam się dookoła. Lampki wciąż świeciły, trójkąty zostały zjedzone a napoje wypite. Schowaliśmy rzeczy do koszyka zostawiając jedynie koc, poduszki i poświatę która oświetlała nas ze wszystkich stron. Zerknęłam na chłopaka który w tym świetle wyglądał nieziemsko. Przybliżyłam się by móc mu się lepiej przyjrzeć, wpatrywałam się w jego oczy które zdradzały mi wszystkie jego sekrety.

* Oczami Niall'a *

Beverly to cudowna dziewczyna, szkoda że ma chłopaka. Jej ciemnobrązowe oczy wyszukują czegoś w moich, mleczne włosy delikatnie powiewają na wietrze a usta składają się w niewielki uśmiech. Przejechałem wierzchem dłoni po jej poliku, nie wiem czemu to zrobiłem, coś kazało mi to zrobić.  Dziewczyna spojrzała na moje usta później na mnie składając je do pocałunku.
" Niall chcesz tego. Zrób to. Nie przejmuj się teraz niczym. "


Zamknąłem oczy a moje serce zwolniło na chwile by zacząć bić w niewyobrażalnym tempie, poczułem się jak bym był środkiem wszechświata, chociaż bardziej Beverly nim była a ja starałem się do niej dołączyć. Pocałunek był namiętny i soczysty, sprawił że stałem się szczęśliwy i po raz pierwszy w życiu nie przejmowałem się tym co będzie, cieszyłem się każdą sekundą.

* Oczami Beverly *

Namiętny, bardzo namiętny pocałunek który zaczęłam. Chciałam sprawdzić czy wszystkie moje myśli są trafne. Niestety bardzo trafne. Jestem w nim zakochana mimo że chodzę z Max'em i jego kocham tak samo mocno jak Niall'a. Postanowiłam się już od niego odkleić lecz gdy jego wargi wymykały się od moich czułam nieprzyjemne kłucie w sercu. Zacisnęłam mocniej powieki i teraz siedziałam wyprostowana czekając aż ból przeminie. Otworzyłam oczy i ujrzałam tylko lekki uśmiech na zestresowanej twarzy Irlandczyka. Zdradziłam go, zdradziłam Max'a ale chciałabym to powtórzyć.

N: Wracamy ?
B: Tak.

W milczeniu posprzątaliśmy po sobie i wróciliśmy do hotelu. Nasz pokój był pusty a my zbyt zmęczeni żeby przejmować się czymkolwiek. Usiadłam na łóżko i przyglądałam się jak blondyn szykuję się do spania. Powoli ściągał koszulkę co sprawiało u mnie na zmianę falę gorąca i dreszcze. Jego nagi tors był bardzo umięśniony i zachęcający, odwróciłam wzrok, chwyciłam pidżamę i poszłam na resztkach sił do łazienki w której się przebrałam. Wychodząc rozejrzałam się po pokoju, Niall leżał już w łóżku przyglądając mi się z zaciekawieniem. Uśmiechnęłam się pod nosem i zgasiwszy światło otuliłam się chłodną kołdrą.

~*~
00:30 nie mogę uwierzyć że o tej godzinie pisałam 6 część. Jestem zaskoczona tym wszystkim. Chciałabym was przeprosić że tak długo czekaliście na tą cz. ale wiecie rocznica One Direction, przyjaciółka z przedszkola i pisanie drugiego bloga. To wszystko pochłonęło mój czas i nie wiedzieć kiedy minął piąty dzień bez wchodzenia na Live It Up. Zaskoczyła mnie ilość komentarzy. Jestem za was bardzo dumna i mogę powiedzieć już teraz jak bardzo was kocham. Nie wiem co bym bez was zrobiła. <3 

sobota, 20 lipca 2013

Liebster Award


Zostałam nominowana przez bloga my-dreams-become-a-reality. Bardzo dziękuję za takie wyróżnienie. <3

Odpowiedzi. :

1. Co cię skłoniło do pisania bloga ?
1. Pisałam jeszcze przed założeniem bloga, w zeszytach które teraz leżą na dnie szafy i często mnie inspirują do dalszej pracy.

2. Co sądzisz o hejterach One Direction ?
2. Ludzie hejtujący 1D, nie mają własnego życia i są tak zdesperowani że pragną zniszczyć lub pogrążyć chłopców, ale jakoś im to nie wychodzi.

3. Ulubieniec z 1D i dlaczego akurat on ?
3. Nialler. Uwielbiam jego akcent, błękitne oczy i powalający uśmiech który sprawia że miękną mi kolana. Nie poddawał się mimo tych wszystkich tekstów typu " Nie nadajesz się do zespołu bo jesteś niski " to mój bohater . <3

4. Należysz jeszcze do jakiegoś fandomu ?
4. Miksers, Selenators, Lovatics .

5. Co sądzisz o Justinie Bieberze ?
5. Sama jego osoba jest sympatyczna, ale nie mogę nazwać się Belieberką. Podobają mi się jego piosenki przez co niektórzy dziwnie na mnie patrzą.

6. Masz kogoś w kim widzisz swój autorytet ?
6. Mama i tata. Moja pierwsza bohaterka ( mama ) i pierwsza " miłość. " ( tata )

7. Ulubiona książka ?
7. Wszystkie cz. Zmierzchu, Wstyd i Intruz.

8. Uważasz, że One Direction odwiedzi kiedyś Polskę ?
8. Mam taką nadzieje. Wierze w to z całego serca i robię wszystko co w mojej mocy by ich sprowadzić. <3

9. Ask ?
9. Tak

10. Twitter ?
10. Tak.

11. Demi Lovato vs. Selena Gomez ?
11. Demi. Chociaż obie są u mnie równe.

~
Pytania do nominowanych :

1. Jak długo piszesz ?
2. Ulubiony kolor ?
3. Co pomaga Ci w pisaniu bloga ?
4. Jak ocenisz swój sposób pisania ?
5. Czym się interesujesz ?
6. Do jakich fandomów należysz ?
7. Kim się wzorujesz w życiu ?
8. Co pomaga Ci się odstresować ?
9. Jakie blogi najczęściej czytasz ?
10. Za co lubisz One Direction ?
11.  Przejmujesz się hejtami ?

~
Nominowani :

* neverhadtroublegettingwhatiwant
* misialove

~*~
Chciałabym jeszcze raz podziękować za tą nominację. Nie sadziłam że mój blog jest aż tak interesujący. Szósta część pojawi się jeszcze w tym tygodniu. :)

Pozdrawiam Kimmi xoxo 

piątek, 19 lipca 2013

Summer Love cz. 5


N: Po co chcesz odzyskać zdjęcie ?
B: Agnes i Max przyjeżdżają. Będą jeszcze dzisiaj i chyba przejrzeli na oczy tak jak ja. Chcą porozmawiać i wiesz.
N: Jasne. Rozumiem.

Uśmiechnął się do mnie niepewnie. Spokojnie. Uśmiechnęłam się do niego szerzej. W całej stołówce tylko ja dzisiaj nic nie jadłam. Przejmowałam się strasznie tym że przyjeżdżają moi przyjaciele. Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odczytałam sms'a.

" Jednak będziemy za dwa dni, Max musi pomagać rodzicom a mi samej nie pozwala przyjechać. "

Moja mina zrzedła. Dwa dni to strasznie długo, ale ważne że przyjadą. Dobrze że dzisiaj nie musimy nigdzie iść. Cała wycieczka będzie relaksować się nad basenem. Zdziwił mnie fakt że tak tania wycieczka została zorganizowana tutaj. Nie było żadnych gości oprócz nas, 50 osób w jednym hotelu na dodatek trzy gwiazdkowym ? To dawało do myślenia.

N: Coś taka niewyraźna ?
B: Przyjadą za dwa dni bo mają jakieś problemy z dojazdem. - skłamałam mu w połowie ale nie musiał wiedzieć wszystkiego.

Śniadanie się skończyło. Kazałam dziewczynką się przebrać w stroje i sama także to uczyniłam. Wychodząc z pokoju chwyciłam okulary przeciwsłoneczne i szejka którego wcześniej sobie kupiłam. Jednak mój żołądek domagał się czegoś co mógłby przetrawić. Rozłożyłam ręcznik i położyłam się na nim plackiem. Chciałam złapać trochę słońca ponieważ byłam strasznie blada.


* Oczami Niall'a *

Bev leżała na tym ręczniku jak jakaś modelka, wyglądała piękniej nawet od Afrodyty. W sumie to ona mogłaby nią być. Usiadłem na leżaku i przyglądałem się jej z bezpiecznej odległości.

K: Co ty robisz ?
N: Co ?

Spojrzałem na osobę która przemawiała teraz do mnie i ujrzałem fioletowe dobrze mi już znane okulary. Kathy, Lucy i Amy. Stały przede mną i lekko się uśmiechały.

L: Czemu po prostu jej  gdzieś nie zaprosisz ?
A: Właśnie. Podoba Ci się prawda ?
N: Może i podoba, ale jesteśmy przyjaciółmi a ona ma chłopaka który przyjedzie za 2 dni.
L: Masz dwa dni. Zaproś ją gdzieś, na spacer czy coś ?
K: Sugerowałabym ten park po drugiej stronie, pamiętacie ?
A: Taak. Zaproś ją tam.
N: Zastanowię się nad tym.

Dziewczynki zaczęły ze sobą rozmawiać i chichotać po czym odeszły nie zwracając na nic uwagi. Postanowiłem wrócić do poprzedniego zajęcia i znowu zaglądałem na Beverly. Może one mają rację, to prawda ona jest cudowna, ładna, mądra może trochę zagubiona ale dla mnie jest idealna. Na spacer mogę ją zaprosić jako przyjaciółkę.
Beverly poszła do holu teraz mam szanse. Wstałem na równe nogi i pognałem za nią. Opierała się o ścianę i w sumie nic nie robiła. Podszedłem do niej i spojrzałem w oczy.

N: Hej Beverly. Zastanawiałem się... yyy. czy chciałbyś iść na spacer jako przyjaciele ? Dzisiaj wieczorem ?

Spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Ucieszyło mnie to ponieważ mogliśmy pobyć sami i na dodatek pozwiedzać, chciałbym się czegoś o niej dowiedzieć. Klasnąłem w dłonie i uśmiechnąłem się najszerzej jak umiem ukazując zęby.
N: Przyjdę po ciebie o siódmej.
B: Będę czekać.

Zaczęła zmieniać akcent, i poruszać brwiami. Zaśmialiśmy się oboje i wróciliśmy na basen by nie pomyśleli że nic nie robimy.

B: Denerwuję mnie ta opiekunka.

Wskazywała palcem na dziewczynę trochę starszą od nas. Mogła mieć z 25-27 lat. Rozumiałem Beverly, uczepiła się nas jak rzep psiego ogona. Według niej zawsze się spóźnialiśmy, byliśmy nieodpowiedzialni wobec dzieci i nie wiem co jeszcze.

N: Wiem co czujesz. Opiekuję się chłopakami, tylko ona widzi tylko to co chce zobaczyć.
B: Najchętniej ogoliłabym jej głowę. Ale obiecałam sobie że będę miła dla każdego wiec muszę ją jakoś znosić. - Wydukała to z siebie, trochę z wrogością. 


Była dwunasta po południu, dzieciaki zgłodniały więc udaliśmy się do jasnobrązowego pomieszczenia. Stoły były poukładane w rządku. Przez okna po lewej stronie dostawały się promienie słońca. Po prawej stronie znajdowała się kuchnia do której można się było dostać przez drewniane otwierane w obie strony drzwi.

B: Ja jakoś nie jestem głodna. Jak " trojaczki "- nakreślił w powietrzu nawiasy - zjedzą przyprowadź je do mnie do pokoju.
N: Okey.

Jej brązowe oczy z ognikami w oczach rozglądały się po całej sali, usta wygięły w uśmiech i po chwili cała jej postać zniknęła. Wykonałem jej wszystkie polecenia i odesłałem niebieskookie do naszego pokoju a sam zająłem się chłopakami.

* Oczami Beverly *

Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.

B: Proszę !

Do środka weszły moje podopieczne, wskazałam i m jednym płynnym gestem aby usiadły na łóżku. Ja nadal stałam przed szafą pełną moich ubrań i drapałam się momentami po głowie. Usiadłam obok dzieci ciężko sapiąc.

K: Nie masz w co się ubrać na spacer prawda ?
B: Skąd ty ... ?
L: My mu pomogłyśmy, uznałyśmy że to lepsze niż gapienie się na ciebie.

Moje oczy robiły się coraz większe, takie małe dzieci namówiły prawie dorosłego mężczyznę na coś takiego ? Trudno mi było w to uwierzyć ale nie chciałam się do tego przyznawać.

K: My się wszystkim zajmiemy. Spokojnie.

W mgnieniu oka znalazły się przy mojej szafie i przeglądały każdą rzecz zawieszoną na wieszaku lub złożoną w kostkę na półkach.

B: Może mogłabym ...
K&L&A : Niee !!
B: Okej .

Założyłam nogę na nogę i oparłam się łokciem o kolano. Chciało mi się śmiać, ale starałam się powstrzymywać. Zerkałam na nie lub na podłogę.
Amy chwyciła dobrze mi znany materiał z dna szafy, przyłożyła do siebie po czym pokazała to siostrom. Moja sukienka od taty. Dostałam ją na 18 urodziny, zbierałam na nią od miesięcy a gdy chciałam ją sobie kupić okazało się że już ich nie ma. Miałam miłą niespodziankę rozdzierając starannie zapakowany prezent od taty.
Podeszłam do nich i chwyciłam sukienkę. Przyłożyłam ją do ciała i przeglądałam siew wielkim lustrze. Koralowa sukienka, odsłaniająca kolana i lekko uda. Charakterystyczne wcięcie podkreślające talię każdej dziewczyny i niewielki dekolt dodawały jej elegancji.


A: Przymierz ją !

Poszłam do łazienki się przebrać, gdy ją ubierałam, czułam się jak księżniczka. Materiał przypominał w dotyku aksamit i delikatnie układał się na moim ciele. Zanim wyszłam, okręciłam się kilka razy i pozwoliłam aby wiatr spowodowany ruchem kołysał sukienką. Nacisnęłam na klamkę i przyciągnęłam do siebie drzwi.

B: Może być ?
L: Jesteś śliczna. Ale nie my cię oceniamy tylko Niall.

Lucy uśmiechała się  do mnie ukazując białe ząbki i dołeczki w policzkach. Kathy podała mi moje baleriny podchodzące pod ten sam kolor co sukienka. Chwilę się zastanawiałyśmy co zrobić z włosami. Postawiłyśmy ma delikatne fale które wystarczyło doprowadzić do perfekcji czym ja zajęłam się osobiście. Popsikałam się najdroższymi perfumami jakie miałam w swoim wyposażeniu i byłam gotowa.Nie mogłam uwierzyć że dla Niall'a szykowałam się cały dzień. Od 13 do teraz. Zostało mi 15 minut, chwyciłam błyszczyk i delikatnie przejechałam nim po ustach. Widziałam spojrzenia dziewczynek odbijających się w lustrze. Zrobiłam dzióbek po czym posłałam im całusa i uśmiech.



Zajęłam miejsce na łóżku chłopaka i splotłam dłonie. Denerwowałam się. To nie była randka, raczej spotkanie dwójki przyjaciół. Sam to podkreślił. Wbiłam wzrok w podłogę a później na swoje buty.

K: Beverly nie denerwuj się.
L: Właśnie Bev. Po prostu dobrze się baw.

Spojrzałam na nie i lekko się uśmiechnęłam. Takie małe trzy stworzonka potrafiły pocieszyć mnie w najgorszych sytuacjach. Moje aniołki.

B: Dzięki. Nie wiem co bym cez was zrobiła.
A: Pewnie nic.

Usłyszałyśmy pukanie, do pokoju wszedł Niall. Miał na sobie beżowe dżinsy i granatową koszulkę, podkreślała jego błękitne oczy które wydawały się być teraz jeszcze jaśniejsze niż na początku. Jego uśmiech sprawił ze przeszedł mnie miły dreszcz który tylko ja zauważyłam. Rozejrzał się po pokoju po czym podszedł do mnie. Wyprostowałam się i spojrzałam na niego poprawiając sukienkę.

N: Wyglądasz... Nieziemsko.

Uśmiechnął się i spojrzał na mnie od stóp po czubek głowy. Spojrzał za moje ramię i uśmiechnął się jeszcze bardziej.



Ja się zarumieniłam i również uśmiechnęłam, powędrowałam za nim wzrokiem i zatrzymałam się na pyzatej buzi Amy, która podchodziła do Irlandczyka wolnym krokiem.

A: Słuchaj. W domu macie być przed 22, bawcie się dobrze ale nie za dobrze. Rozumiemy się ?
K: Amy co ty robisz ? Sądziłam że go lubisz.
A: Bo lubię, ale trzeba go nastraszyć, nie ma tu ojca Beverly a ktoś musi zająć jego miejsce.

Zaśmialiśmy się pod nosem. Położyłam dłoń na czubku głowy blondyneczki i lekko nią potrząsnęłam.

B: My już pójdziemy. Wy róbcie co chcecie, tylko proszę was nie wpakujcie nas w kłopoty.

Pokiwały głową na zgodę i włączyły niewielki telewizor który stał w rogu, wyszliśmy na korytarz a Niall ostrożnie zamknął za nami drzwi.

B: Gdzie pójdziemy ?
N: Na spacer. Pasuję ci plaża ?

Kiwnęłam głową. Szliśmy przez korytarz który wydawał mi się nieskończenie długi, gdy już ujrzałam drzwi wejściowe, moje obawy nasiliły się niemiłosiernie. Czego tak na prawdę się bałam nie jestem pewna. Wychodząc na zewnątrz ciepły powiew wiatru otulił moje policzki, włosy podskoczyły a oczy przymrużyły. Zaczerpnęłam powietrze przez nos i rozejrzałam się dookoła. Słońce powoli zbliżało się do tego by zniknąć za falami więc chłopak mnie pospieszył i w przeciągu kilku minut znaleźliśmy się na miękkim piasku wpatrując się jak wielka ognista kula, topi się w wielkim błękicie morza.

~*~
Powiem szczerze zaskoczyliście mnie bardzo miło ilością komentarzy i tak jak obiecałam piąta cz. pojawia się już dzisiaj. Pierwszy raz napisałam dwie części w ciągu jednego dnia, ale zmotywowaliście mnie i postanowiłam dać sobie szanse. Niektórzy pewnie sądzą że pisanie takich fan fiction jest łatwe, a jest wręcz przeciwnie. Zanim te wszystkie słowa trafiły do mojej głowy przeczytałam masę książek i innych opowiadań. Więc mam nadzieję że to docenicie. :) Dziękuję i mam nadzieję że tak aktywni będziecie już zawsze. <3 

Summer Love. cz. 4

Czułam jak pojedyncza łza spływa po moim poliku. Otarłam ją wierzchem dłoni i spojrzałam za zdjęcie w ramce. Przemyślałam to i nie chce tam wracać. Do tamtych "mrocznych" czasów. Kolejna łza zaczęła spływać mi po poliku, i następna i następna aż w końcu byłam nimi zalana. Nie było słychać że płaczę, bo nie płakałam. Łzy spływały mi po polikach kaskadami bez żadnego powodu.


N: Bev ty płaczesz ? Co się stało ?

Chłopak znalazł się teraz przy mnie kucając przy łóżku. Spojrzałam na niego i czułam że jestem czerwona i spuchnięta. Wyprostowałam się i spuściłam głowę.

N: Beverly ? Co się stało ?

Ujął moją twarz w dłonie i zmusił bym patrzyła na niego. Przez chwilę miałam wrażenie że moje usta są zamknięte  na kluczyk, ale gdy oczy Horana spoglądały w moje tak głęboko jak by chciały przeszyć nawet moją duszę rozluźniałam się a ciężar który spoczywał na moich ustach stawał się nieodczuwalny.

B: Jestem okropna !

Chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem a ja znowu poczułam stróżki wody na polikach.

B: Jestem okropna i zawsze taka będę. Jestem niemiła dla osób które znam. Nie wiem po co w ogóle zgadzałam się tu wyjechać.
N: Uspokój się !

To chyba jedyne co miał do powiedzenia. Teraz trzymał mnie w mocnym uścisku i chował w swoich ramionach. Rozbeczałam się na dobre i czasami brakowało mi powietrza przez co się zanosiłam. Nie wiem jak długo mnie tak przytulał, ale było na tyle długo bym się uspokoiła i wypłakała.

N: Powiesz mi teraz co się stało ?

Mówił do mnie bardzo łagodnie nadal przytulając. Wtuliłam głowę w jego tors i ścisnęłam koszulkę. Zacisnęłam oczy żeby nie uronić już więcej łez. Wpatrywałam się w podłogę i pozwoliłam aby słowa i emocje same ze mnie wypłynęły.

B: Tęsknie za nimi. Kocham ich i są dla mnie najważniejsi. Jednak, oni sprawiają że jestem kimś innym, jestem wredna, niemiła i okrutna. Jak najgorsza Zdzi** świata. Kiedyś miałam pełno znajomych i przyjaciół a teraz mam tylko ich. Chciałabym im to wytłumaczyć ale oni mnie zostawią. Przestaną akceptować i zepsują kolejnego człowieka, który będzie chciał mnie zastąpić.
N: To nie są przyjaciele. Jak nie będą cię akceptować taką jaka jesteś, to już dawno powinnaś ich zostawić. Nie myśl nawet w taki sposób o sobie. Jesteś piękna, cudowna, pełna życia i mógłbym tak wymieniać i wymieniać. W końcu dostaną nauczkę i będą cię prosić żebyś do nich wróciła. A to że ich kochasz to w końcu minie.
B: Obyś miał rację.

Podniosłam się i spojrzałam na niego. Mocno go teraz przytuliłam i szepnęłam do ucha bezgłośne " dziękuję ". Chwyciłam ramkę i wyciągnęłam z niej zdjęcie.
B: Zabierz je ode mnie.

Odwróciłam głowę i wyciągnęłam dłoń ze zdjęciem w jego stronę. Poczułam tylko jak ten głupi kawałek papieru za który kiedyś oddałabym życie wymyka się z pomiędzy moich palców. Wpatrywałam się teraz w morze które było widać za oknem ponieważ nie chciałam patrzeć na to gdzie blondyn je chowa.

N: Jesteś tego pewna ?
B: Tak. - powiedziałam stanowczo i poprawiłam pozycje siedzącą.

Usłyszałam tylko jak wypuszcza powietrze w geście poddania. Chwycił mnie teraz za rękę a ja spojrzałam na niego. Kiwnął głową a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko. Coś kazało mi się do niego zbliżyć i gdy chciałam to uczynić ktoś zaczął pukać do drzwi. Zerknęliśmy oboje na zegarek była już 21 i każdy powinien spać. Spojrzałam na niego lekko przerażona i poszłam otworzyć drzwi.

A: Beverly. Nie mogę zasnąć.
B: Amy. Wejdź.

Blondyneczka weszła do pokoju i stała teraz przy szafie ze spuszczoną głową. Palcem wskazałam Niall'owi taras a on pospiesznie się na niego udał. Wzięłam małą na ręce i usiadłam na łóżku.

B: A teraz powiedź czemu nie możesz zasnąć.
A: Cały czas śni mi się, że jak śpię to ktoś chce zrobić coś Lucy i Kathy. Gdy je budzę mówią że to tylko zły sen i mam się tym nie martwić. Znowu zasypiam i mam ten sam koszmar.

Amy zaczęła lekko szlochać a ja przytuliłam ją do siebie. Jej loki łaskotały mnie delikatnie w szyję. Zaczęłam nią kołysać i nucić kołysankę którą pamiętałam z dzieciństwa. Trochę mi to zajęło, czasami jeszcze mamrotała coś pod nosem i szlochała. Znowu zerknęłam na zegarek. Była już dwudziesta druga a o dziewiątej jest zbiórka. Dziewczynka zasnęła a ja położyłam ją do siebie do łóżka starannie okrywając kołdrą i pocałowałam ją w czółko.

B: Śpij dobrze księżniczko.

Gdy się wyprostowałam zgasiłam wszystkie światła zostawiając jedynie zapaloną lampkę na szafce nocnej. Ostatni raz zerknęłam na nią i ujrzałam słodki uśmiech który wyglądał jeszcze bardziej uroczo gdy spała.
Stałam teraz w wejściu na balkon opierając się o framugę drzwi i nie spuszczałam Amy z oka ani na sekundę.

N: Mogę już wrócić do łóżka ?

Niall stał obok i szeptał mi do ucha. Kiwnęłam głową i dopiero teraz dotarło do mnie że nie mam gdzie spać. Spojrzałam na leżak rozłożony na tarasie. Westchnęłam ciężko i skierowałam się w jego stronę.

N: A ty gdzie ?

Nialler chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.


B: Na leżak. Muszę gdzieś spać. - Wymusiłam uśmiech.
N: Ja mogę spać na leżaku a ty śpij u mnie.
B: Nie mogę. Będę się z tym źle czuła.
N: Ja tak samo.

Popchał mnie w stronę pokoju. Przymrużyłam oczy i zaśmiałam się bezgłośnie żeby nie obudzić Amy. Stałam przed jego łóżkiem spoglądając przez ramie na chłopaka który szykuje sobie miejsce do spania na tarasie. Spuściłam głowę i westchnęłam. Chwyciłam najmniejszego jaśka i wyszłam na taras. Niall był odwrócony plecami więc cisnęłam w niego poduszką. Jak najszybciej się odwrócił i spojrzał na mnie.

B: Twoje łóżko jest na tyle duże, by pomieścić nas oboje.

Wyciągnęłam do niego rękę i uśmiechnęłam się zachęcająco. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w pokoju. Chłopak położył się przy ścianie a ja tak blisko brzegu że mogłabym spaść.

N: Zaraz spadniesz.
B: Wiem ale nie będę ci zajmować miejsca.

Poczułam jak łapie mnie w talii i przysuwa do siebie. Odwróciłam się do niego i lekko uśmiechnęłam. Oczy same mi się zamykały więc nie minęła chwila a ja już spałam.

* Oczami Niall'a *

Beverly już śpi. Czuję się niezręcznie ponieważ jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie była tak blisko mnie a co dopiero w łóżku.

N: Dobranoc.

Wyszeptałam w sumie sam do siebie i usnąłem. Cały czas śni mi się Bev w różnych sytuacjach. Jak się cieszy, smuci. Jest zła sama na siebie. Zagubiona i zamyślona. Znudzona i zatracona w muzyce oraz książkach. Tak samo było jak ją pierwszy raz ujrzałem. Z pozoru zwykła dziewczyna która tak jak ja chciała spędzić czas nad morzem a to była jedyna okazja. Założyła słuchawki i zatraciła się w muzyce. Później było tak z lekturą. Ten nadmiar emocji który można było wyczytać jej z oczu.

Gdy się obudziłem była siódma. Beverly spała i była odwrócona twarzą w przeciwną stronę. Zabrałem swoją dłoń z jej ramienia i lekko się przestraszyłem. Nie wierzyłem w to, sądziłem że cały wczorajszy wieczór mi się tylko śnił. Przez jej ramię spojrzałem na jeszcze śpiące dziecko i powoli docierało do mnie że to wszystko dzieje się naprawdę. Usiadłem na końcu łóżka i zacząłem się przeciągać. Uszykowałem sobie ciuchy tj. biała koszulka z nadrukiem odsłaniająca większą część mojego torsu i pleców do tego krótkie dżinsowe spodenki. Poszedłem do łazienki i zażyłem poranny prysznic. Ubrałem się w ciuchy wcześniej przygotowane i zacząłem układać włosy w tak zwany artystyczny nieład. Wyszedłem z łazienki i udałem się na balkon z którego obserwowałem jeszcze pustą plaże. Od piasku odbijały się promienie słońca, fale delikatnie uderzały o brzeg tworząc pianę która znikała po pewnym czasie. Na molo zaczęto rozstawiać różne atrakcje dla turystów i budki z jedzeniem. Ja wpatrywałem się w horyzont i rozważałem nas swoim snem.

* Oczami Beverly *

Do pokoju dostał się świeży powiew wiatru przesiąknięty zapachem morskiej wody. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Przejechałam ręką po pustym miejscu i zerwałam się na równe nogi. Drzwi na balkon były otwarte co oznaczało że mój obecny współlokator znajdował się właśnie tam.
Amy zaczęła mamrotać niezrozumiałe słowa przez sen, to było tak urocze że nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się chichrać.


Dziewczynka przewróciła się na drugi bok a ja udałam się pod prysznic. Potrzebowałam takiego orzeźwienia. Stałam owinięta ręcznikiem przed swoją szafką. Z wieszaka chwyciłam pierwsza lepszą sukienkę i poszłam pospiesznym krokiem do wykafelkowanego pomieszczenia. Łazienki. Ubrałam się i nałożyłam odrobinę pudru na niedoskonałości, na rzęsach zawitał tusz a na ustach pomadka ochronna która sprawiała że usta były piękniejsze niż po nałożeniu błyszczyka czy najdroższych szminek. Wychodząc rozczesywałam włosy które lekko podeschły. Mój telefon zaczął wibrować co sugerowało że dostałam sms'a.

" Hej Bev. Mamy z Max'em dla ciebie niespodziankę. Przyjeżdżamy do ciebie do kurortu. Chciałabym z Tobą porozmawiać. Nie musisz się bać to będzie miła rozmowa. Chyba zrezygnujemy z tych całych święceń. Mam nadzieję że się o to nie pogniewasz. Całusku Agnes i Max. xoxo "

Czyżby i moja przyjaciółka zauważyła to co ja ? Jeśli tak to jestem w siódmym niebie.  Odpisałam jej że się nie gniewam i zapytałam kiedy będą jak się okazało jeszcze dzisiaj. Banan nie znikał z mojej twarzy. Dochodziła już dziewiąta, podeszłam do jeszcze śpiącej blondyneczki i lekko odkryłam jej kołdrę.

B: Amy ? Wstawaj, siostry czekają.
A: Jeszcze trochę mama.

Jej dziewczęcy mamrot momentami przechodził w mruczenie. Złożyłam usta w dzióbek i uniosłam jedną brew.  Zaczęłam jeździć palcem po jej koszulce nocnej łaskocząc ją po brzuchu i czasami łapiąc za ucho. Nic to nie dawało. Wsadziłam małego palca do swoich ust po czym jej lekko do ucha. Nawet nie drgnęła, co mnie zaskoczyło. Ja od razu bym piszczała.

N: Ktoś chyba nie może wstać.
B: Niestety.

Nialler położył mi dłoń na ramieniu a ja spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

N: Amy ? Zaraz się spóźnisz na śniadanie !

Oczy dziewczynki momentalnie się otworzyły. Wstała na równe nogi i bez słowa podbiegła do drzwi. Irlandczyk spojrzał na mnie i zaczął poruszać brwiami.

N: Tak to się robi.
B: Zabawne.

Kiwnął głową w stronę drzwi i lekko się uśmiechnął. Teraz to ja stałam na równych nogach i podeszłam do drzwi otwierając je.


Amy zniknęła nam już na korytarzu. Zaśmiałam się pod nosem i wolnym krokiem kierowałam się w stronę stołówki.

B: Niall, masz jeszcze zdjęcie które chciałam żebyś schował ?
N: Tak a co ?
B: Chciałbym je odzyskać.
N: Ymm. Ok. Jak wrócimy do pokoju to ci je oddam.
B: Dzięki.

Weszliśmy do stołówki. Pierwszy raz się nie spóźniliśmy. Pomogliśmy powykładać talerze i inne rzeczy na stoły. Zaczęły się zbiegać dzieci, więc zasiedliśmy jak lordy przy swoim stoliku i przyglądaliśmy się wszystkiemu.

~*~
Mam nadzieję ze opłacało się czekać. Jestem zadowolona z tego rozdziału ponieważ zmieniłam trochę przebieg tego wszystkiego. Agnes i Max mięli się już nie pokazywać ale jednak postanowiłam że to uczynię przez co fabuła się bardziej rozkręci. :) Mam nadzieje że do zobaczenia przy kolejnej części. :) 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Summer Love cz.3

Po skończonym śniadaniu każdy spotkał się ze swoimi podopiecznymi. Gdy tak się rozglądałam dziękowałam Bogu w głębi ducha że dostałam tylko trójkę dziewczynek. Niektóre dzieciaki były wredne i nawet tak wyglądały. Zerkałam na Niall'a a on dodawał mi otuchy. W końcu obok mnie pojawiły się postacie trojga dzieci.

B: Jestem Beverly. Będę waszą opiekunką i ostrzegam że nie lubię wrednych dzieciaków.
A: Jestem Amy. Mam 6 lat.

Najmłodsza z dziewczynek odezwała się jako pierwsza. Miała jasnoniebieskie oczy i blond loki uczesane w kitki. Dość pyzata buzia mieniła się urodziwym rumieńcem, na lekko opalonym nosie można było dostrzec pojedyncze piegi jak u mnie. Ubrana była w spodenki 3/4 i zielony podkoszulek a do tego białe sandałki w kwiatki.

K: Jestem Kathy. Mam 10 lat i jestem najstarsza.

Niebieskooka dziewczyna położyła dłoń na ramieniu Amy. Jej czarne włosy delikatnie opadały na ramiona. Spoglądała zachęcająco na ostatnią dziewczynę poprawiając swoje okulary w fioletowych oprawkach. Pasowały do jej lawendowej sukienki.

Uklękłam przed ostatnią dziewczynką.

B: Skoro Amy i Kathy mi się przedstawiły i ja także to zrobiłam to ty pewnie jesteś Lucy ?
L: Tak.

Uśmiechnęłam się do niej i wyciągnęłam dłoń żeby mała mogła ją uścisnąć. Przez chwilę się wahała ale w końcu ją uścisnęła i również się uśmiechnęła ukazując urocze w jej przypadku dołeczki.

B: Ile masz lat?
L: 8.

Zauważyłam że wszystkie trzy dziewczynki mają podobne rysy twarzy jakby były spokrewnione. Po pewnym czasie trafiło do mnie że to są siostry.
Lucy miała kasztanowe włosy i spięte w koka na czubku głowy. Ona również miała błękitne oczy. Jak Amy miała pojedyncze piegi ale tylko w okolicach nosa. Ubrana w białą koszulkę z nadrukiem i różową spódniczkę dziewczyna podeszła do sióstr i teraz wszystkie trzy spoglądały na mnie pytająco.

K: To co będziemy robić proszę pani ?
B: Po pierwsze mówcie mi Beverly. Mam 19 lat i nie jestem jakąś tam staruszką do której trzeba mówić psze pani. - puściłam im oczko a one zaczęły chichotać. - Dzisiaj mamy pozwiedzać miasto więc idziemy.

Dziewczynki złapały się za rączki a najmłodsza Amy złapała również mnie. Była strasznie urocza, spodobała mi się i nie tylko ona. Chciałam je ośmielić, żeby przeżyły najlepsze wakacje w życiu. Gdy zbliżałyśmy się do wyjścia, zawołał mnie Niall. Odwróciłam się do niego i odgarnęłam włosy do tyłu. Chłopak podszedł do nas a za nim sznur chłopców.

N: Też idziecie zwiedzać miasto ?
B: Tak. W sumie tak jest w grafiku, ja zabrałabym je na plaże, złapały by trochę słońca zobacz jakie blade.

Wskazałam na nie ręką, chłopak spojrzał na nie a one zaczęły się rumienić i krepować. Blondyn uklęknął przed nimi.

N: Nie słuchajcie jej. Beverly głupoty gada jesteście śliczne.
A: Dziękuję.
K: Ja też.
L: I ja.
N: Jesteście siostrami ?
K: Tak, pewnie to widać ?
N: Po kolorze oczu to na pewno.

Lucy chyba nad czymś się zastanawiała patrzyła na Niall'a a później robiła dziwne wyrazy twarzy.

L: Ty tez masz niebieskie oczy. Więc równie dobrze możesz być naszym starszym bratem.

Chłopaka skrępowało, wstał spojrzał na mnie później na dziewczynki. Przejechał dłonią po włosach i dodał.

N: W sumie czemu nie. Siostry zawsze by mi się przydały.
B: Dobra wy tu gadu-gadu a musimy zabrać ich na miasto.

Wskazałam teraz piątkę chłopców rozmawiających o autach i grach komputerowych za Niall'em. Chłopak pokiwał głową i ruszył przed siebie. Gdy odchodził westchnęłam głęboko i odprowadzałam go wzrokiem.
Poczułam lekkie szarpnięcie i skierowałam wzrok w przyczynę tego. Kathy.

K: To twój chłopak ?
B: Nie, kolega mieszkamy w jednym pokoju i się zaprzyjaźniamy. A chłopaka już mam i jesteśmy szczęśliwi.
K: Na twoim miejscu zadzwoniłabym do chłopaka. Jesteś ładna, ale skąd możesz wiedzieć, co on teraz robi?

Zaskoczyło mnie to, ona miała 10 lat a mówiła jakby miała z 17 i wiedziała na czym polegają związki.

B: Spokojnie moja przyjaciółka go pilnuje, zresztą ufam mu a on ufa mi to chyba najważniejsze ?
K: W sumie tak.

Kathy znowu poprawiła okulary. Otworzyłam im drzwi i poszłyśmy zwiedzać miasto. W powietrzu unosiła się słodka woń gofrów i innych smakołyków. Pokazywałam dziewczynką najciekawsze a zarazem bardzo uczące rzeczy. Znałam dobrze Schifold, przyjeżdżam tu co roku z rodzicami, Agnes i Max'em. Pod koniec wycieczki poszłyśmy do mojego ulubionego miejsca. Park z wielką fontanną na środku, mimami i ludźmi którzy chcieli by uciec od normalnej rzeczywistości. Wieczorami było tu najpiękniej. Nie było latarni oprócz jednej przy fontannie. Na drzewach mieniły się lampiony różnego koloru zakładane każdego dnia.

Usiadłyśmy na ławce, niebieskookie zajadały się teraz lodami a ja wsłuchałam się w szum wody bulgoczącej w basenie fontanny.

L: Beverly możemy już wracać ?

Zerknęłam na telefon za 20 minut będzie kolacja.

B: Jasne, musimy iść na kolacje.
A: Kolacja ? Kiedy ?
B: Za dwadzieścia minut.

Dałam jej pstryczka w nos i wstałam na równe nogi. Szłyśmy dość szybko żeby się nie spóźnić. Do naszego hotelu wchodziły już inne grupy więc my wtopiłyśmy się w tło i migiem znalazłyśmy się w stołówce. Chwyciłam żółtą tacę i zaczęłam nakładać sobie jedzenie. Wzięłam tylko bułkę z sałatą,pomidorem i szynką a do picia herbatę owocową. Zasiadłam przy swoim stole i wzięłam pierwszego łyka napoju.

N: Hej, i jak było ?
B: Fajnie. Dziewczyny są boskie. Starałam się żeby dobrze się bawiły i czasami czegoś nauczyły. A tobie jak poszło ?

Zrobiłam pierwszego kęsa bułki i słuchałam jak chłopak opowiadał o swoim dniu. Z tego co wyczytałam to jego "klasa" chłopców była bardzo spokojna i miła więc blondyn się cieszył. Zerkałam na stolik moich dziewczyn i uśmiechałam się sama do siebie.

N: Polubiłaś je prawda ?
B: Są urocze - wzięłam kolejnego łyka herbaty - nieśmiałe ale urocze. Co prawda Lucy mało mówi ale wiem że jakby się nie bała to nawijała by na okrągło.

Po skończonej kolacji dopiłam swój napój chlupoczący jeszcze na dnie kubka. Przetarłam usta chusteczką i wstałam. Stałam teraz w najdalej wysuniętej części korytarza trzymając telefon w ręce.  Na ekranie widniało zdjęcie Agnes i jej numer. Chciałam nacisnąć zieloną słuchawkę ale się bałam.

B: Bev czego ty się boisz to twoja przyjaciółka.

Wcisnęłam zielony przycisk i po trzech sygnałach usłyszałam znajomy głos.

A: Halo ?
B: Hej Agnes tu Beverly.
A: Bev dziewczyno czemu dopiero teraz dzwonisz ? Tęsknimy z Max'em za tobą
B: Nie miałam kiedy zadzwonić. Dostałam trzy dziewczyny do opieki i muszę je jakoś zabawiać a dodatkowo mieszkam w pokoju z chłopakiem. Jest strasznie miły i ...
A: Pewnie jakiś lamus, ale spokojnie jak do nas wrócisz sprawimy że znowu będziesz sobą. Chyba się tam zepsujesz mała. Słychać to w twoim głosie, zmieniasz się a taka nie będziesz zbytnio pasować do naszej paczki.
B: Masz rację, jak wrócę chyba potrzebne mi będą święcenia. - Obie się zaśmiałyśmy - Pilnuj mi Max'a i powiedź mu że tęsknię.
A: Nie łam się Bev przypilnuję go. Kocham.
B: Ale ja bardziej.

Rozłączyłam się. Pomyślałam o święceniach i wzdrygnęłam się na samą myśl o nich. Wymyśliłam je z Agnes w pierwszej klasie. To miały być sprawdziany czy dane osoby przydadzą się lub nadają do naszej paczki. Do tej pory przeszedł go Max i Tony, brat Agnes.

B: Rany ja jestem wredna !

Zaczęłam przypominać swoje życie w paczce, naśmiewałam się ze słabszych osób, dbałam o wygląd i ciuchy. Ciągle imprezowałam i wykorzystywałam miłe osoby. Ten kurort aż tak zmienił mnie przez dwa dni ? W sumie czułam się inaczej i spodobało mi się to ponieważ ludzie się mnie nie bali tylko byli mili.
Wróciłam do pokoju i zasiadłam na łóżku przykrywając nogi koce. Położyłam głowę na swoim jaśku i zaczęłam pogrążać się w marzeniach.

~*~
Jest już 3 cz. Wybaczcie że tyle na to czekaliście ale znacie zasady 5 komentarzy. Mam podać 7.000 odwiedzin i 11 obserwatorów odejmując mnie. Na komentarze czekałam bardzo długo i zasmuciłam się. Reklamowałam bloga wszędzie gdzie się dało ale nie pomogło to zbytnio. Uwierzcie mi że wasze opinie są dla mnie bardzo ważne i motywujące, może powinnam coś zmienić na blogu czy może w ogóle go usunąć ?

PS wybaczcie że teraz nie ma żadnych gifów i obrazków. :( 

piątek, 12 lipca 2013

Summer Love cz.2

muzyka

* Oczami Niall'a *

Beverly wydaję się całkiem fajna. Nie jest jakąś zadufaną w sobie nastolatką z milionami kompleksów. Jest naturalna, bez tony tapety ma twarzy, zawsze z rumieńcem i lekkimi piegami. Jej ciemne oczy wpatrywały się w książkę, pochłaniały każdy wyraz i powiększały się od nadmiaru tych wrażeń związanych z lekturą. Włosy kolory mlecznej czekolady związane w artystycznego koka i lekki uśmiech sprawiały że wyglądała... cudownie ? Tak raczej tak.

B: Nie chciałabym się dowiedzieć jak to się kończy.
N: Czemu ?
B: Wolę to doczytać. Sama.
N: Przecież zostały ci 2 rozdziały mogę Ci chyba powiedzieć ?
B: To książka o miłości, skąd możesz wiedzieć jak się kończy ? Faceci na ogół czegoś takiego nie czytają.

Jej oczy spoglądały w moją stronę i zachęcały tylko do tego żeby się w nich zatracić. Zawstydziłem się i przejechałem dłonią po włosach, później wzdłuż karku.

N: Kiedyś czytałem. Nie ważne w sumie możesz o tym zapomnieć.
B: Tak naprawdę, to czytam ją od dwóch lat. Zawsze przy ostatnim rozdziale zaczynam książkę od początku. Nie chcę się dowiedzieć jak to się skończy, bo już się tego domyślam. Główna bohaterka zrozumie że miłość jej życia cały czas była przy niej a ona umawiała się z jakimś palantem który zdradzał ją na prawo i lewo. Dlatego wolę zaczynać od początku. Głupie co nie ?


Spuściła wzrok i wpatrywała się w swoje fioletowe skarpetki. Uśmiechnąłem się i wstałem.

N: Mogę ?

Wskazałem miejsce obok niej, spojrzała na mnie i przytaknęła. Usiadłem obok niej.

N: To nie jest głupie. W sumie dobrze że tak robisz, bo główna bohaterka dowiaduje się o tym bardzo późno i tylko cierpi.
B: Dzięki.

Przeprosiłem ją i poszedłem do łazienki przebrać się do spania. Nie powiem byłem zmęczony, jutro musimy jeszcze wymyślać zabawy dla swoich podopiecznych. Nie powiem ale jestem w tym kiepski. Wychodząc z toalety zauważyłem że Beverly już śpi i to całkiem słodko. Uchyliłem okno i przykryłem ją dokładniej, bo nie chciałem być odpowiedzialny za to że będzie chora. Usadowiłem się w swoim łóżku jak najwygodniej i nie potrzebowałem zbyt wiele czasu by oddać się krainie snów.


Obudziły mnie promienie słońca dostające się przez odsłonięte okno, spojrzałem na zegarek było po 7 a wstajemy o 9. Przewróciłem się na bok i zakryłem twarz poduszką. Zrezygnowałem jednak z tego ponieważ powietrze nie dostawało się do moich płuc. Usiadłem na łóżko. Beverly nie było, zastanowiło mnie to gdzie mogła wybyć tak wcześnie. Krótkie przechadzki po pokoju sprawiły że znów zrobiłem się senny. Położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać nad zabawami dla dzieci.

B: Hej !

Przez drzwi na balkon wbiegła Beverly, ubrana w biały sportowy stanik nike, czarne spodnie ze ściągaczami i jasnofioletowe buty do biegania. Przywitała mnie uśmiechem. Wyciągnęła słuchawki z uszu i poszła do łazienki. Siedziała tam dość długo więc postanowiłem się ubrać. Z walizki wyciągnąłem jasne rurki i zielony t-shirt z nadrukiem " Free Hugs ", kocham tą koszulkę. Nałożyłem swoje ciemne tenisówki i byłem gotowy na przeżycie jakoś tego dnia.

N: Beverly, musimy iść na śniadanie i przywitać podopiecznych.

Zacząłem pukać do drzwi łazienki, oparłem się o nie i usłyszałem jak Beverly przekręca klamkę. Wyprostowałem się i stałem w drzwiach jak struna.

B: Możemy iść.

Dziewczyna ubrała krótkie spodenki i za duży sweter  w pasy. Jej włosy układały się w precyzyjnie zrobione loki i opadały na ramiona. Otworzyłem jej drzwi i zeszliśmy na dół.

* Oczami Beverly *

Niall stał przede mną w drzwiach i wyglądał niesamowicie. Jego blond włosy były ułożone w nieład jak by nawet ich nie układał. Jasne oczy wpatrywały się we mnie a usta składały w uśmiech. W stołówce byliśmy ostatni i wszystkie oczy były skierowane w naszą stronę. Dostaliśmy ochrzan od starszych opiekunów ale nie robiło to na nas wielkiego wrażenia.  Usiedliśmy do stolika i przez całe śniadanie się śmialiśmy.


~*~

Wybaczcie że takie dziwne ale pod koniec zaczęłam się mieszać i plątać :c Mam nadzieje że mi to wybaczycie i będziecie komentować oraz czekać na następny rozdział jak do tych czas. xx

5 Komentarzy i dalej ! 

środa, 10 lipca 2013

Summer Love cz.1


Jechaliśmy dość długo, prawie cały dzień. Na miejscu byliśmy jeszcze przed 19. i zostaliśmy ciepło przyjęci. Nasz kurort był niesamowity, miał ogromy basen, pokoje 2,3 i 4-osobowe. My jako opiekunowie mięliśmy jeden własny. Do plaży nie mięliśmy daleko jedynie 100 metrów. Z naszych balkonów rozciągał się zapierający dech w piersi widok na morze i zachodzące słońce. Wysiadając z autobusu zaciągnęłam się wilgotnym powietrzem pełnym morskich zapachów i jodu.

N: Hej Beverly, chyba będziemy razem w pokoju.
B: Jeej - nie było to zbyt entuzjastyczne, raczej znudzone.

Super będę w pokoju z chłopakiem. O niczym innym nie marze. Nie zamierzałam się kłócić i posłusznie powędrowałam do pokoju. Weszłam do beżowego pomieszczenia z dwoma wielkimi łóżkami. Jasno brązowa szafa stała w kącie a na niej wisiało okrągłe lusterko. Usiadłam na łóżku przy oknie i zaczęłam się rozpakowywać. Na również jasnej szafeczce nocnej postawiłam zdjęcie ze mną Max'em i Agnes. Wyciągnęłam pidżamę i złożoną w kostkę położyłam na poduszce. Do pokoju wszedł blondyn z jakąś kartką.

N: Hej tu masz listę podopiecznych, nie wiem czemu ale masz tylko trójkę. Ja dostałem piątkę.
B: Dzięki. - zaczęłam czytać - Lucy, Kathy i Amy. Hmm ile one mają lat ?
N: Nie mam pojęcia, jutro się dowiesz.
B: A ty kogo masz ?
N: Sami chłopacy. Kevin, Josh, Brian, Eric i Max.

Gdy usłyszałam ostatnie imię posmutniałam i spojrzałam  na zdjęcie w ramce. Chwyciłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam na balkon. Ciepły wiatr przeczesał moje rozpuszczone włosy, słońca już nie było ale okulary nadal widniały na moim nosie. Usiadłam na leżaku i podkuliłam nogi.

N: Dobrze się czujesz ?

Poczułam jego ciepłą dłoń na ramieniu, spojrzałam na niego i schowałam okulary. W sumie nie wiedziałam co mu powiedzieć. Spędzę dwa miesiące bez najbliższych pierwszy raz od 19 lat.

B: Jest dobrze, tylko pierwszy raz spędzam wakacje bez chłopaka. I trudno mi się z tym pogodzić.
N: Współczuję, ale postaraj się cieszyć tym że jesteś tutaj, nad morzem. Możesz się zrelaksować, poopalać lub co tam będziesz chciała.
B: Wow. Jako jedyny facet chyba wiesz o czym marzy nastolatka na wakacjach.

Uśmiechnęłam się pierwszy raz odkąd wsiadłam do autokaru. Niall odwzajemnił ten uśmiech i znowu ujrzałam jego białe zęby. Zaczęło mi burczeć w brzuchu przez co oblałam się rumieńcem i wyglądałam niczym pomidor. Zakryłam twarz i zaczęłam się śmiać.

N: Widzę że ktoś zgłodniał.

Niall również zaczął się śmiać, zabrał moje dłonie i pomógł wstać. Powędrowaliśmy w stronę kuchni, co prawda przegapiliśmy kolację ale on jakimś cudem znalazł kanapki z szynką,pomidorem i sałatą. Kazał mi czekać na jedzenie choć dobrze widziałam że miał je na talerzu.

B: Niall, gdzie są te kanapki ?

Chłopak wyszedł z ostatnią kanapką w ręce i kończył pierwszą którą zaczął, spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.


Zmarszczyłam nos i rzuciłam się w jego stronę. Starałam się odebrać mu kanapkę, lecz na daremno. Niall trzymał ją w gorzę a ja mimo że stałam na czubkach palców nie mogłam jej dosięgnąć. Niebieskooki śmiał się ze mnie a ja powili robiłam się czerwona ze złości.

B: Daj mi ją bo cię ugryzę !
N: Taak na pewno ... Auu !

Tak jak powiedziałam tak zrobiłam i wbiłam się w jego całkiem umięśnione ramię. Poczułam gorzki smak perfum i od razu się skrzywiłam.

N: Dobra masz kanapkę, bo jeszcze mi rękę zjesz.

Uśmiechnął się do mnie i podał mi kanapkę. Zaśmiałam się i zaczęłam ją jeść. Musiałam być głodna, bo w całej stołówce było słychać tylko moje mlaskanie. Po skończonej kolacji wróciliśmy do pokoju.

N: Będziesz chciała się dziś wykąpać ?
B: Tak, mogę iść pierwsza ?
N: Jasne, ja umyłem się jeszcze przed wyjazdem więc łazienka jest do twojej dyspozycji.

Wyciągnęłam swoje rzeczy do kąpieli i biały ręcznik w kwiaty. Łazienka była jasnoniebieska cała wyłożona płytkami, prysznic, toaleta i zlew a na ścianie wisiało kolejne lustro tym razem większe. Obnażyłam się z ubrań i puściłam ciepłą wodę. Czasami było tak, że szum lecącej wody mnie uspokajał. Teraz też tak było, weszłam pod stróżki wody i zaczęłam przejeżdżać miękką gąbką po ramionach. Umyłam włosy i jeszcze przez dłuższy czas siedziałam pod prysznicem. Gdy wyszłam cała łazienka wyglądała jak sauna. owinęłam się  ręcznikiem i uchyliłam okno. Spojrzałam na lustro  było całe zaparowane a ja nie mogłam się powstrzymać by przejechać po nim palcem.


Wyszłam z łazienki, pokój był pusty. Chwyciłam swoją pidżamę i poszłam się przebrać. Umyłam zęby i rozczesałam włosy. Siedziałam teraz na łóżku i czytałam książkę, nic do mnie nie docierało i wszelakie dźwięki były dla mnie wręcz niedosłyszalne, odbijamy się w mojej głowie jak w próżni, niczym echo.

N: Książa fajnie się kończy.

Blondyn siedział teraz na przeciwnym łóżku i wpatrywał się we mnie, zauważyła go kątem oka ale był on dla mnie obojętny. Po skończonym rozdziale zamknęłam książkę i wróciła do rzeczywistości.

~*~

Mam nadzieję że nowe opowiadanie wam się spodoba, chciała bym bardzo aby was zadowoliło bo po " Poznaj, uwiedź i zostań " mam wrażenie że mnie poopuszczaliście. Popsułam się czy co ?

5 Komentarzy i dalej :* 

Kimmi xx 

wtorek, 9 lipca 2013

Prolog

Summer Love.

Spakowałam już wszystko, czekałam tylko aż przyjdzie Max i się ze mną pożegna. Miałam go zostawić samego na całe wakacje. Jesteśmy parą od 3 lat, to będzie pierwsza tak długa rozłąka jaką nasz związek będzie zmuszony przetrwać. Zaczęłam ściągać walizki na dół. 

M: Hej słońce.  
B: Hej, na pewno poradzisz sobie beze mnie ? 
M: Beverly, daj spokój będzie mnie pilnować Agnes. 

Zaczął poruszać brwiami i pocałował mnie w czubek nosa, uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie w usta, chłopak złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Usłyszałam głośne chrząknięcie taty i od razu się od siebie odkleiliśmy. 

T: Beverly, powinnaś już iść, autobus czeka. 

Tata patrzył na mnie dość groźnie, do pokoju wparowała mama i położyła mu swoją drobną dłoń na jego potężnym i umięśnionym ramieniu, rozluźnił się i wymusił uśmiech. Moi rodzice byli dość dziwną parą, ojciec masywny i wysoki, dobrze zbudowany brunet o ciemnych włosach i oczach. Miał bzika na punkcie wychowania. Moja matka ? To drobna kobieta o blond włosach i również ciemnych oczach. Zawsze z promiennym uśmiechem. 

B: Zobaczymy się za dwa miesiące. 

Max cały czas obejmował mnie w talii i pomagał zanosić walizki do autobusu, pełnego małych i rozbrykanych dzieci. Takie są uroki pracy jako opiekun na obozie. Dobrze że jedziemy nad morze, będę mogła się opalić. Wsiadając do autokaru ostatni raz spojrzałam na rodziców zauważyłam że nawet tata się smuci a mama go pocieszała. Max patrzył na mnie wzrokiem zbitego psa, ale wiedziałam że nic mu nie będzie, powierzyłam go  przyjaciółce Agnes. Pomachałam im i zajęłam swoje miejsce. 

B: No Beverly musisz sobie poradzić bez nich. 

Oparłam się łokciem o szybę i wypatrywałam czegoś ciekawego za oknem. Na przystanku ujrzałam wysokiego i dość przystojnego chłopaka o blond włosach. Miał na sobie tą samą koszulkę co ja więc domyśliłam się że to kolejny opiekun. Wsiadł do pojazdu, ściągnął plecak i usiadł obok mnie. Nie zwracałam na niego zbytniej uwagi i wróciłam do poprzedniej pozycji. 

N: Jestem Niall. 

Odwróciłam się i ujrzałam błękitne tęczówki, pełne usta i rząd białych jak perła zębów. Uśmiechał się do mnie przyjaźnie i wystawiał rękę w moim kierunku. 

B: Jestem Beverly. 

Odparłam i chwyciłam jego dłoń. Była ciepła i lekko wilgotna od gorąca na zewnątrz. Znowu rozsiadłam się w jak najwygodniejszej pozycji i założyłam słuchawki przez które dostawały się do moich uszu ulubione melodie. 


I jak wam się podoba prolog ? Oby przyciągnął waszą uwagę <3 Myślałam nad nim już dość długo ale tak jak mówiłam piszę jeszcze drugiego bloga :) Jeśli jesteście ciekawi dalszych części zapraszam do komentowania 

Znacie tą zasadę

5 komentarzy i dalej ! 

Szablon by S1K