niedziela, 9 listopada 2014

Zakazany Owoc cz. 11

Słońce niezdarnie przedzierało się przez firanę. Ciągle byłam zaspana, a cały obraz zamazany. Zerknęłam na zegarek, tarcza pokazywała jedynie dwie czerwone niewyraźne plamy. Nikt nie wołał mnie na śniadanie, więc pomyślałam, że jest jeszcze wcześnie. W wakacjach najlepsze jest chyba to, że nie muszę wcześnie wstawać i nie przejmować się zbytnio jaki jest dzisiaj dzień. Jako że w tym roku zakończyłam już naukę a moje wakacje zaczęły się wcześniej, miałam dużo czasu na podjęcie decyzji na temat studiów.
Przekręciłam się na drugi bok, w swojej pierzynie czułam się bezpiecznie. Przez najbliższe piętnaście minut po prostu leżałam. Myślałam o najbliższych miesiącach. O przyjeździe Zayn'a i Kate, o ślubie, o kolejnej rocznicy śmierci mojej mamy. A na koniec wyjazd nad jezioro. Tylko ja i Zayn. W środku lasu, w małym dwupiętrowym drewnianym domku. Sami.
Poczułam rumieńce na policzkach, więc wstałam z łóżka i udałam się w stronę prysznica. Chłodna woda przywracała mi świadomość i od razu postawiła na równe nogi. W miarę szybko uwinęłam się w łazience. Dzisiaj nie miałam niczego w planach, nie musiałam się specjalnie stroić, nie musiałam się malować a moje włosy mogły żyć własnym życiem.
Ubrałam dresową pidżamę z miękkiego turkusowego materiału, która wyglądała jak kombinezon. Najlepszy jest w niej kaptur, który wygląda zupełnie jak jednorożec. Moja pidżama wygląda tak, jakby ktoś obdarł jednorożca ze skóry i podarował mi w prezencie. Ja cenię jednak jej wygodę... no i ten przeuroczo słodki wygląd.Włożyłam kapcie i zeszłam do kuchni. Kilka razy wołałam tatę. Nie odpowiadał. Podeszłam do lodówki a jaskrawa karteczka od razu przykuła moją uwagę.

" Nancy. Pojechałam załatwiać  sprawy związane ze ślubem. Wrócę wieczorem. Gosposia pojechała na zakupy, pewnie wróci późno. Chcę żebyś poćwiczyła dzisiaj z Marry skoki. Wyjaśnię Ci jak wrócę. 
Kocham, tata x "

Zegarek pokazywał równo dwunastą po południu. Mam co najmniej godzinę, na zjedzenie porządnego śniadania, przebrania się i przygotowanie Marry. Mój maleńki konik, zapomniałam o nim całkowicie. Gdy sypałam płatki owsiane do miski, myślałam tylko o skokach. Dawno nie skakałam z Marry. Zaniedbałam ją. Do płatków dodałam jogurt naturalny, wkroiłam banana i brzoskwinię, na koniec wszystko razem wymieszałam. Jedzenie szło mi dzisiaj wyjątkowo powoli. Włączyłam telewizor i jak zwykle przełączyłam na program muzyczny. Muzyka, tego potrzebowałam. Po trzech piosenkach i jednym wywiadzie, mojego śniadania już nie było. Choć ciężko było mi się pożegnać dzisiaj z moją pidżamą, z miłą chęcią ubrałam strój do jazdy konnej. Włosy związałam w zwykłego warkocza i opuściłam go na plecy. Nałożyłam toczek na głowę i ruszyłam do stajni.
***
Zapachy wydostające się ze stajni. Innych obrzydzają, innych mogą zachwycać. Ja zdecydowanie zaliczam się do tych drugich. Mimo, że mamy dwóch stajennych i tak żaden nie ma prawa zajmować się Marry. Taki warunek ustalił mi tata, gdy ją kupowaliśmy. To jest mój koń i ja muszę o nią dbać. Kocham ją. Dzisiaj wszystkie konie są na pastwisku. Szybko jednak dostrzegam jasną plamkę wśród zieleni. Gwiżdżę palcami i stado koni biegnie do furtki. Kasztanowe, kare i siwe konie biegną w równym tempie. Marry wręcz unosi się w powietrzu i jako pierwsza dobiega do bramy. Poklepałam ją po szyi, ona jednak czekała na przysmak znajdujący się w kieszeni moich dżinsów. Wyciągnęłam woreczek pełny kostek cukru a gdy wszystkie konie znalazły się przy bramie, każdy dostał po jednym przysmaku. Zabrałam Marry ze sobą. Wyczyściłam ją i osiodłałam. Udałyśmy się do prowizorycznej hali gdzie tata osobiście trenuje każdego konia osobno. Krótka rozgrzewka i razem z Marry jesteśmy gotowe na skoki. Na początku nam nie idzie, koń waha się przy skokach, lub strąca większość przeszkód. W siodle spędziłam bite dwie godziny. Nie czuję już mięśni w dolnej partii ciała. Siedzę w siodle, bo siedzę. Robimy ostanie skoki. Jestem przygotowana na to, że Marry coś nie wyjdzie. Gdy znajdujemy się nad ziemią, zaciskam oczy. Otwieram je dopiero gdy koń zwalnia do stępa. Odwracam się by zobaczyć przeszkodę, która... jest nietknięta. Marry zrobiła skok idealny. Taki skok powtórzyłyśmy jeszcze ze dwadzieścia razy. Rozpierała mnie duma i radość. Marry została solidnie wynagrodzona za każdy skok.

***
Dom nadal był wielki i pusty. Każdy dzień robił się coraz cieplejszy a co za tym szło? Było bardzo duszno. Otworzyłam szeroko prawie wszystkie okna w domu. W międzyczasie zdążyłam wypić trzy pełne szklanki wody. W swoim pokoju szukałam telefonu, który jak zwykle zagubił się w odmętach mojej pościeli. Dostałam sms'a, jakiś numer, pewnie Liam. Pomyślałam.

"Hej, tu Liam. Chciałabyś się może dzisiaj spotkać? Chyba, że wolałabyś żebym do Ciebie przyszedł. Ostatnio tak słodko mnie namawiałaś ;) xx "

Kolejny rumieniec zawitał dzisiaj na mojej twarzy. Uśmiechnęłam się i jak najszybciej odpisałam chłopakowi. Odczekałam tylko chwilę na jego odpowiedź i już po chwili szczęśliwa zaczęłam piszczeć. Szybko przebrałam się w zwykłą koszulkę na ramiączkach i przetarte dżinsy.  Rozczesałam włosy i spięłam je klamrą do włosów aby nie zakrywały mi twarzy. Pościeliłam łóżko i posprzątałam niepotrzebne ubrania z podłogi. Zbiegłam po schodach o mało co się nie łamiąc. Moja koordynacja już jest bardzo słaba, a biegnąc po schodach potrafię się potknąć o własne nogi i zlecieć z samej góry. Właśnie tak połamałam sobie rękę w wieku dziesięciu lat.. Schowałam wszystkie naczynia do zmywarki i gdy wszystko było przygotowane na przybycie gościa, coś sobie uświadomiłam.
Liam jest pierwszym chłopakiem, którego zaprosiłam do domu. Liam jest PIERWSZĄ osobą, którą kiedykolwiek zaprosiłam do domu.
Wiadomo miałam przyjaciółki, lub może dobre koleżanki, ale nigdy nie zaprosiłam ich do własnego domu. Chłopca z tatuażami znałam zaledwie kilka dni a postanowiłam pokazać mu jak mieszkam. Zobaczy jak zachowuję się we własnym domu. Ta myśl była z jednej strony przerażająca a z drugiej cieszyłam się, że jest ktoś kto dowie się takich rzeczy.
Siedziałam skulona w rogu kanapy i myślałam o wszystkich głupotach jakie mogę zrobić niechcący przy Liam'ie, gdy usłyszałam jak ktoś podjechał pod dom. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi żeby je otworzyć.
- Cześć, Nancy.
Uśmiechnęłam się do gościa. Gestem dłoni zachęciłam go żeby wszedł do środka. Zostawiał za sobą intensywny zapach perfum, jednak ten zapach był bardzo przyjemny. Proponowałam coś do picia lub jedzenia, za każdym razem jednak odpowiedź była negatywna. Zrezygnowana usiadłam w przeciwnym końcu kanapy. Przez chwilę była niezręczna cisza. Nawet zbyt niezręczna.
- Więęęc...
- Więc?
- Chciałeś się spotkać. Co teraz?
- Nie wiem. Nigdy jeszcze nie zaszedłem tak daleko, to dla mnie coś nowego.
Liam puścił mi oczko i lekko się zaśmiał. Ja jednak nadal nie wiedziałam o co mu chodziło i gdy tylko zobaczył moją zdezorientowaną minę zaśmiał się dwa razy głośniej. Rzuciłam w niego niewielką poduszką i uśmiechnęłam się lekko.
- Oj. Nie złość się. Po prostu to jest twój dom i nie wiem za bardzo co mogę a czego nie mogę.
- Najpierw chyba  powinnam ci pokazać cały dom.

***
- Cóż zobaczyłeś już wszystko oprócz mojego pokoju.
Otworzyłam drzwi i naszym oczom ukazało się wnętrze sypialni. Liam rozglądam się i wszystkiemu przyglądał się dokładniej. Chociaż robił to dla żartu, ciągle powtarzałam mu że wygląda jak turysta. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się jak, Payne przygląda się każdej rzeczy.
- Jesteś podobna do mamy..
Spojrzałam na ramkę którą trzymał w rękach, z bladym uśmiechem podeszłam i przyjrzałam się fotografii.
- To było tak dawno temu.. Sporo się wydarzyło od tamtego czasu. Wiele bym dała żeby była teraz ze mną.
Pojedyncza łza spłynęła bezwiednie po moim policzku. Liam był zmieszany, na jego miejscu też bym taka była. To że mocno mnie przytulił to chyba naturalny odruch.

~*~
Wróciłam!! I tak oto powstał 11 rozdział, wiem że musieliście długo na niego czekać, ale gdybym wiedziała jak potoczą się sprawy związane ze szkołą to bym chyba nigdy nie zakładała bloga :/
Rozdział krótki, ale przynajmniej jest, nie powiem że był on dla mnie wyzwaniem, bo pisałam go tak o. Bez żadnej weny, bez niczego. Pisałam go żeby był skończony :/


25 komentarzy = następny rozdział


26 komentarzy:

  1. Ojejku rozdział znakomity.Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny :* Jak na rozdział pisany bez żadnej weny - jest niesamowity :) Trochę czekania, ale było warto :*
    Nie mogę się doczekać kolejnego :) Mam nadzieję, że dodasz go jeszcze w tym roku xD oczywiście życzę duuużo weny :*

    PS. Dlaczego musisz być tak cholernie ładna??? :o <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział nie mogłam sie doczekać rozdziału. Nie moge sie doczekać jak ona pojedzie z Zaynem nad jezioro ❤️❤️❤️ Kicham i czekam na następny ��

    OdpowiedzUsuń
  4. wow super<3 kiedy pojawi się Zayn? Nie mogę się doczekać już kolejnego rozdziału :3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdzial, mam nadzieję ,że juz w nastepnym pojawi się zayn

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział genialny <3 czekam na next :D weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastycznyyyyy *o* Miałam nadzieję, że magicznym sposobem za drzwiami będzie stał Zayn, ale trudno xD Zena mi brakuje ;-; Niech już przyjeżdża ^^ Jeśli to Ty jesteś na tym gifie, to wiedz, że Cię znajdę i ukradnę Ci urodę ;-; <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny :-) i czekam na kolejny :-p

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle wspaniały! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski *.*
    jej już nie mogę doczekać aż zayn przyjedzie...
    Pozdrawiam i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę genialnie piszesz, rozdzial zajebisty, juuz nie moge sie doczekać kiedy zayn przyjedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny rozdzial :-), i juz nie mogę się doczekać nn :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś genialna, dziękuję za rozdział i czekam na nn :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Masz talent :-) zajebisty rozdzial :-) next plis :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział :-), jestes śliczna:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. super! nie moge się doczekać Zayna :3 plis dodaj szybko next :D pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jesteś najlepszą blogerką jaką w życiu widziałam. Jesteś po prostu boska, masz do tego rękę i zazdroszczę ci talentu. Nie przejmuj się ilością komentarzy rób to co kochasz i nie zważaj na innych. Nie trać takiego talentu :) 
    Już niemogę sie doczekać kolejnego rozdziału. Pzdr. /Zosia :**

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K