poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Zakazany Owoc cz. 15

- Jak mogłaś tak postąpić , Nancy! Czy ty wiesz co ja przeżywałem?! Myślałem że coś ci się stało!
Skubałam dół koszulki wpatrując się w podłogę. Tata nigdy na mnie nie krzyczał, bo zwykle nie miał powodów. Kiedyś robiłam wszystko co mi kazał, jego zdanie było święte. A teraz? Teraz uciekałam przez okno do chłopaka, który najwyraźniej nie spodobał się mojemu tacie.
- Przecież nic mi nie jest... - wyszeptałam sama do siebie.
Tata chyba tego nie usłyszał, bo nawet nie zareagował. Mówił dalej swoje kazania i konsekwencje jakie mnie czekają. Odważyłam się na niego spojrzeć i szczerze przeraża mnie taki Jack. Czerwona twarz, oczy pełne gniewu i usta zaciśnięte tak bardzo, że warg prawie nie było widać. I pomyśleć, że niedawno ciągle się śmiały.
- Możesz iść.
Wstałam posłusznie, zabrałam plecak i poszłam do pokoju. Nie trzaskałam drzwiami, nie krzyczała niczego w rodzaju "moje życie to jakaś porażka", bo wcale tak nie myślałam. Nie rozumiałam tylko dlaczego nie mogę spotykać się z Liam'em. Człowiekiem, który duszę ma taką samą jak ja.
Usiadłam przed biurkiem i zaczęłam przeglądać zalegające na nim papiery. Mam w końcu masę wolnego czasu, więc czemu by nie posprzątać pokoju? Stare, niedokończone szkice trafiły do jednej teczki, bloki ułożyłam na jedne kupce, kilka kartek wylądowało w koszu a węgle i ołówki ponownie w opakowaniach. Jakieś katalogi wróciły do szuflady biurka. Zostało mi jeszcze kilka niezłych obrazków, więc co mi szkodziło je pooglądać. Może któryś bym dopracowała.
Kilka szkiców przedstawiało Marry, w biegu, w boksie, na pastwisku... Jakąś polane, mój pokój.
- Zayn..
W moich dłoniach znalazł się szkic brata, który zaczęłam na początku naszej znajomości. Tajemniczy wzrok, niezadowolony wyraz twarzy, zmierzwione włosy i kilkudniowy zarost. To Zayn jakiego pamiętam. Chwyciłam ołówek i zaczęłam dopracowywać szczegóły, łuk brwiowy, długie rzęsy, bardziej uwydatniłam usta, podkreśliłam kości policzkowe i dorysowałam tło. Zayn wyłaniał się z mroku, bo tylko z tym mi się kojarzył. Z ciemnością. Wyciągnęłam kartkę i przyglądałam się szkicowi. Zrobiłam jeszcze kilka poprawek i przyczepiłam kartkę do tablicy korkowej.
Ogarnęłam bałagan, który sama zrobiłam. Wzdychając opadłam na łóżko.  Nie mogłam pozbyć się dziwnego uczucia, że gdzieś indziej widziałam podobny portret Zayn'a. 
"Tylko że to niedorzeczne Nancy. Niby gdzie mogłaś go widzieć?" 
Pytałam sama siebie. Uznałam, że gadanie ze sobą w myślach pomoże mi przebrnąć przez te kilka dni lub tygodni kary. Zaczęłam bawić się palcami, tak jak zawsze gdy się nudziłam lub stresowałam.  
Bezczynnie gapiłam się w sufit i po prostu bawiłam się palcami. Myślałam głównie o mamie. Jak ona by postąpiła, trzymała by moja stronę czy raczej taty.  Czy spodobały się jej Liam i czy ciepło by go przyjęła.  Z pewnością tak. Elizabeth to radosna kobieta z wielkim sercem. Wszyscy ją kochali.  Miała w sobie to coś, co przekonywało wszystkich do najmniejszego uśmiechu, ale...
Czy poznała bym Zayn'a?  Czy namalowałabym jego portret i powiesiła go w pokoju? Kto by mi wtedy pomógł zejść po schodach w szpilkach? Kto jechały by ze mną z taką szybkością autem. Kto miałby takie mieszane uczucia w stosunku do mnie?  
Zayn.  Jedna wielka zagadka.  Raz jest wręcz uroczy i mam ochotę poznać go bliżej a za drugim razem mam ochotę go uderzyć.  
"Żałuję że Cię tutaj nie ma, mamo. Pomogłabyś mi." 

***
Obudziłam się dość wcześnie. Było chwilę po szóstej rano, ale na horyzoncie już widniały pomarańczowe poświaty wschodzącego słońca. Przeciągnęłam się na łóżku. Nie chciałam leżeć. Wsunęłam bose stopy w kapcie i wyszłam na taras. Chłodny,  ale przyjemny wiatr rozwiał moje już i tak roztrzepane włosy. Wdychałam świeże powietrze jakby to była jedyna rzecz na której mi zależy.  Brałam łapczywe hałdy powietrza. Gdy tylko zrobiło mi się zimniej a na całym ciele dostałam gęsiej skórki, schowała się z powrotem w pokoju. 

W kuchni, ani w salonie nie było żadnej żywej duszy, czyli tata i nasza "pomoc domowa" śpi lub jeszcze nie przyszła. Zajrzałam do gabinetu taty.  Mój telefon leżał tam gdzie go wczoraj zostawiłam.  Odblokowałam telefon.  Miałam kilka wiadomości od Liama. Pytał czy wszystko okej i czy bezpiecznie dojechałam do domu.  Uśmiech pojawił się mimowolnie na mojej twarzy. Odpisałam mu, że u mnie okej i że przez najbliższy czas nie będziemy mieli ze sobą kontaktu bo mam karę.
Przynajmniej będzie spokojniejszy i ja tak samo.

Woda cięgle leciała z kranu, wyciągnęłam szczoteczkę do zębów i nałożyłam na nią niewielką ilość pasty. Umyłam zęby, twarz i rozczesałam włosy. Zakręciłam wodę i wyszłam z łazienki. Kto by pomyślał, że podczas mojej kary czas będzie tak wolno płyną? Kto by pomyślał, że będę miała taką blokadę? * Ale trzeba to przeżyć, zobaczymy co będzie za tydzień...

***

I'm a lion and I wanto to be free,
Do you see a lion when you look inside of me?
Outside the window just to watch you as you sleep,
Cause I am a lion born from things you cannot be.

Mijał kolejny dzień mojej kary. Słońce szykowało się do zniknięcia i ustąpienia miejsca ciemności. Przestałam w sumie liczyć, który dzień z rzędu spędziłam w pokoju na nierobieniu kompletnie niczego. Czasami obejrzałam jakiś film, coś nabazgrałam lub godzinę spędziłam w siodle. Nadal muszę ćwiczyć do zawodów, ale z każdą chwilą odechciewa mi się wszystkiego. Nie chodzi mi o zawody, ich jest cała masa, ale gdy byłam z Liam'em cała monotonia z mojego życia znikała. Nie wiem czy to przez przebywanie samej i słuchaniu "mocniejszej muzyki", którą polecił mi przyjaciel czy po prostu byłam gotowa, ale zamierzałam porozmawiać z tatą o MNIE.

-Tato? - zapytałam, biorąc do ust kanapkę.
Kolacja wydawała się najodpowiedniejszą chwilą, tata będzie zmęczony i nie będzie miał ochoty się kłócić. Przełknął kęsa kanapki z sałatą i szynką po czym spojrzał na mnie. Kiwnięciem zachęcił mnie do dalszego monologu. 
-W sumie nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że nie chcę brać udziału w zawodach konnych... Wiadomo, jazda konna jest dla mnie życiem, ale nie mam ochoty by ludzie oceniali mnie i Marry, wystarczy mi, że dla m n i e Marry jest idealna.
-Rozumiem.
-Naprawdę?
Otworzyłam szerzej oczy. Jack zgodził się abym zrezygnowała z zawodów?! Czy ktoś go podmienił gdy byłam w pokoju? Jednak gdy teraz zgadza się na wszystko, powinnam to wykorzystać.
-Oczywiście, mimo wszystko twoje szczęście jest u mnie na pierwszym miejscu.

"Więc czemu zabraniasz mi znajomości z Liam'em?!" Cisnęło mi się to na usta, nie będę zaprzeczać, najchętniej wykrzyczałabym mu to w twarz, ale się powstrzymałam. Zacisnęłam mocniej usta i przygryzłam czubek języka. W ustach poczułam lekki posmak krwi, ugryzłam się za mocno. Od kiedy tak łatwo można mnie wyprowadzić z równowagi? Kiedy zaczęłam się tak zmieniać?

-Więc, nie miałbyś nic przeciwko gdybym wyjechała? Do innego miasta, kraju?
-Dlaczego chcesz wyjechać? Przecież tutaj masz wszystko. Dom, rodzinę, wielki spadek i firmę.
-No właśnie, tylko że to wszystko mam dzięki t o b i e. Chciałabym sama na coś zarobić. Posmakować dorosłego życia, chciałabym zwiedzić tyle miejsc, za własne pieniądze. I chciałabym studiować. Sztukę...
W jadalni nastała niezręczna cisza, wpatrywałam się w niedojedzoną kanapkę i czekałam jedynie na wybuch, na rozpętanie wielkiej kłótni, na swoją porażkę. I w odwecie dostałam wybuch, ale śmiechu. Zdezorientowana i czerwona bardziej niż zadek pawiana spojrzałam na tatę.
-Powiedz mi słońce, kiedy tak dorosłaś? Przecież jeszcze wczoraj uczyłem cię chodzić a dzisiaj chcesz mnie zostawić. - uśmiechnął się smutno.- to przez to że się ponownie ożenię?
-Nie! Nic z tych rzeczy, po prostu uznałam że skoro układasz sobie ponownie życie, to ja też powinnam. Nie chcę całe życie na was żerować. A studia wydają mi się odpowiednie.
-Kiedy na to wpadłaś?
Głupio mi się było przyznać, bo to dzięki Liam'owi. To on otworzył mi oczy na świat, pokazał mi normalne życie, ciężkie ale szczęśliwe. To Liam zaszczepił we mnie pomysł ze studiami.
Wzięłam łyka herbaty i nerwowo uciekałam wzrokiem przed tatą. Chyba się domyślił kiedy i z czyją pomocą na to wpadłam. Wstaje od stołu i zaczynam zbierać brudne naczynia, aby jak najszybciej ukryć się w pokoju.  
-Nancy. Chcesz tego? Chcesz dorosłego życia? To nie tak że w ciebie wątpię.  Po prostu chcę żebyś była bezpieczna, nie chcę cię stracić przecież wiesz.  
Odkładam stertę talerzy i spoglądam na tatę. Oboje mamy zaszklone oczy. Czy tego chcę? 
-Chcę, tato. 
-Więc chyba muszę się zgodzić na to wszystko. 
Tata posłał mi uśmiech, szczery uśmiech i mimo bólu jaki widziałam w jego oczach czułam, że jest ze mnie dumny. Rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam dziękować z całego serca. Co prawda muszę o tym powiadomić Kate, ale nie powinno z tym być problemu. Powinnam już wszystko zacząć organizować, wybrać uczelnię, miejsce zamieszkania i zastanowić się czy brać Marry ze sobą.

***

Odzyskałam telefon, jednak nadal nie mogę się widywać z Liam'em, ale czego tata nie zobaczy to go nie zaboli. Rano skontaktowałam się z przyjacielem i omówiliśmy się w bibliotece, w miejscu gdzie to wszystko się zaczęło. Weszłam do środka, dzwonek nad moją głową zadzwonił. Och jak ja tęskniłam za tym dźwiękiem. Zza lady pomachała mi Esme, kilka kosmyków wymsknęło się jej z koka na czubku głowy. Gdy odnalazłam Liam'a wpadłam w jego ramiona, chłopak mocno mnie przytulił i okręcił kilka razy.
Liam pachniał wciąż tak samo, jego ciuchy w niczym się nie zmieniły, jego ciało dalej przyjemnie grzało moje, ale to coś w jego zachowaniu budziło mój niepokój. Zrobił się jakiś skryty, bardziej tajemniczy i nie odpowiadał na połowę moich pytań, bo myślami był gdzie indziej.
-Jak myślisz, The Art Institute of California? To w końcu w Los Angeles.
Liam jak zwykle tylko przytakiwał, nawet się słowem nie odezwał, może i na mnie patrzał ale był tego nieświadomy. Pomachałam mu dłonią przed twarzą, nie powiem ale moja cierpliwość się kończyła. Potrzebuję teraz jego pomocy a on najzwyczajniej w świecie mnie olewa.
-Co jest?
-Nieważne. Czemu ciągle mnie olewasz? Jak cię to nie interesuję to wystarczy mi to powiedzieć.
-Co?! Nie! Po prostu jestem rozkojarzony, ostatnio mam kilka spraw, które nie są do końca załatwione i teraz wracają - uśmiechnął się lekko - czasami tak bywa.
-No okey. To na dzisiaj chyba już skończymy. Może następnym razem coś nam się uda ustalić.
Wstałam od stołu, zgarnęłam wszystkie ulotki uczelni jakie wpadły mi w ręce oraz kilka zapisanych kartek z rzeczami pozytywnymi i negatywnymi, spowodowane moim wyjazdem na studia. Wychodząc pomachałam Esme i szeroko się uśmiechnęłam. Gdy dotarłam do samochodu usłyszałam głos Liam'a
-Jesteś na mnie zła?
Zła? Nie, tylko zawiedziona. Sądziłam, że chociaż powie mi co jest tak bardzo ważną sprawą, że zajmuje ona jego myśli. Myliłam się, może myliłam się też w sprawie N A S.
-Nie, tylko trudno mi to wszystko samej ogarnąć a twoja pomoc mimo wszystko by mi się przydała. To tyle.
Otworzyłam drzwi samochodu i wrzuciłam wszystkie moje rzeczy na miejsce pasażera. Spojrzałam na Liam'a który wpatrywał się w otoczenie jakby każdy mógł go zdemaskować lub zrobić dziwaczną rzecz. Wywróciłam oczami i zaczęłam wsiadać do samochodu, chciałam już zamknąć drzwi ale przeszkodził mi Payne.
-Nie pożegnasz się? - uśmiechnął się szeroko.
Ten u ś m i e c h. Rozpływałam się.
-Do zobaczeni.
Wymusiłam uśmiech, Liam pochylił się w moją stronę. Chciał mnie pocałować, więc szybko się odwróciłam a jego usta znalazły się na moim policzku. Zdezorientowany wyprostował się i zamknął drzwi auta. Odpaliłam silnik i z piskiem opon ruszyłam do domu. Miałam sporo do przemyślenia i całą noc na to.
Spojrzałam na ulotki uczelni, na swoją przyszłość i nowe życie.

~*~

YEEEAH :D Wróciłam, a razem ze mną nowy rozdział :) Nie wiem czemu to robię, ale dodaję zdjęcia które robiłam jak pisałam to co powyżej ;)


Miło że są osoby, które czekały na nowy rozdział i mnie nie opuściły :) W sumie co tu dużo pisać xd

Linki do stronek na których możecie mnie znaleźć.
* Facebook
* Twitter
* Instagram 
Przypominam o ankiecie u góry i wyjaśnienie pogrubionej czcionki * Kto by pomyślał, że będę miała taką blokadę? Taak, to dotyczyło mnie, ponieważ ten rozdział zajął mi DWA miesiące a pomysłów mi nie brakuje, tylko tyczą się one późniejszych losów a rozkręcenie opowieści jest chyba najtrudniejsze :C


ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA! :) 

*można z anonima, ale się podpisywać ;) 

14 komentarzy:

  1. Cudo.. Czekam z niecierpliwością na next xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty jak zawsze. Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ^_^ w sumie nawet się cieszę, że Nancy trochę odepchnęła Liama :)) on jest dziwny, cholera coś ukrywa xD
    Nie mogę się doczekać, aż wróci Zayn ♡ mam nadzieję, że już niedługo :D ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały jak zawsze :) Czekam z niecierpliwością na następny :)
    Życzę weny mycho :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeny... .aż brakuje słów.. :)
    Świetne to opowiadanie ^^ Nie mogę się doczekać następnego równie cudownego rozdziału. !
    Powodzenia życzę i aby wena Cię nie opuszczała <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  7. Super,że już jesteś ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi sie :) kiedy nastepny rozdzial??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie mam pojęcia, bo mam 2 przedmioty do zaliczenia.
      Jakoś specjalnie się nie uczę, a oceny same się nie poprawią :D

      Usuń
  9. Świetny rozdział, u mnie pojawił się rozdział 2 zapraszam http://fast-and-hard.blogspot.de/?zx=f926712bcd2e6230

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdzial szkoda ze tak rzadko dodajesz;p czekam na kolejny:*
    /Nastia

    OdpowiedzUsuń
  11. Już nie było cię tu... 1 ROK! Ten blog jest jak narkotyk! Czekam na nowy!

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K