Kocham Cię Beverly. To tak pięknie brzmi w jego ustach, piosenka jest dla mnie jak balsam. Każde trafione słowo i nuta. Cieszę się że przyśnił mi się ten koszmar i że dzięki temu obudziłam się. To co ujrzałam na balkonie, to jak Niall śpiewał piosenkę dla mnie, cudowne. Po prostu cudowne.
Mój budzik zadzwonił jak zwykle o 8, wyłączyłam go i przetarłam oczy. Rześka i pełna energii wstałam i ubrałam ciuchy wcześniej przyszykowane. Niall'a nie było już w łóżku, pewnie poszedł się pożegnać z podopiecznymi. Usłyszałam pukanie do drzwi więc zaprosiłam niezapowiedzianego gościa. Do pokoju weszły Lucy, Kathy i Amy.
B: Cześć dziewczynki co się stało ?
K: Czemu jesteś taka szczęśliwa ?
B: A czemu mam nie być ? Wczoraj słyszałam jak Niall śpiewa piosenkę specjalnie dla mnie.
K: A pożegnałaś się z nim ?
B: Co ?
L: No bo on pojechał. Piętnaście minut temu zabrali go rodzice.
B: Że co ?
K: Akurat wpadłyśmy na niego. Pożegnał się i pojechał.
A: Dał mi to żebym ci przekazała.
Amy trzymała w ręce kopertę. Nie mogłam uwierzyć w te wszystkie słowa. Przecież mnie kocha, czemu nie zaczekał ? Pytanie za pytaniem, tłok myśli, łzy w oczach. To teraz górowało.
B: Ale jak on pojechał ? Czemu się nie pożegnał ?
A: Zostawił Ci to.
Jej cichy szept ledwo dostawał się do moich uszu, Amy była przestraszona. Zabrała od niej kopertę i mocno ją przytuliłam. Ostrożnie otworzyłam sklejoną kopertę i wyciągnęłam liścik.
" Hej Beverly. Przepraszam że w taki sposób, ale nie umiałbym spojrzeć w Twoje mleczne oczy. Zabrali mnie rodzice, wiedź że nigdy Cię nie zapomnę i zawsze będziesz zajmować ważną część w moim sercu. Oby piosenka Ci się spodobała
Jej cichy szept ledwo dostawał się do moich uszu, Amy była przestraszona. Zabrała od niej kopertę i mocno ją przytuliłam. Ostrożnie otworzyłam sklejoną kopertę i wyciągnęłam liścik.
" Hej Beverly. Przepraszam że w taki sposób, ale nie umiałbym spojrzeć w Twoje mleczne oczy. Zabrali mnie rodzice, wiedź że nigdy Cię nie zapomnę i zawsze będziesz zajmować ważną część w moim sercu. Oby piosenka Ci się spodobała
Twój Niall "
Czemu teraz ? Gdy wszystko było już na prostej ? On musiał zrobić coś takiego, wyjechać bez słowa. Wyciągnęłam piosenką i zaczęłam ją powoli czytać, każde słowo zostało przeanalizowane, rozpłynęłam się ponieważ przypomniało mi się jak śpiewał ją w blasku księżyca. Mówił te słowa, sam do siebie. Oh ile bym dała żeby do niego podejść i powiedzieć że też go kocham. Czemu tego nie zrobiłam, bo byłam w transie. Pragnęłam tego wszystkiego ale nie chciałam też zepsuć tego co robił.
Schowałam liścik i piosenkę z powrotem do koperty po czym ukryłam na dnie torebki. Patrzyłam na dziewczynki i starałam się wymusić uśmiech, zabrałam swoje wszystkie rzeczy i już miałam zamykać drzwi gdy coś oślepiło moje oczy.
B: Wy idźcie ja was dogonię.
K: Dobrze. Chodźcie.
Niebieskookie zaczęły się ścigać a ja powędrowałam wzrokiem po pokoju. Na parapecie leżała bransoletka Irlandczyka. Od zawieszki w kształcie czterolistnej koniczynki odbijały się promienie słońca. Plecionka sprawiła że się uśmiechnęłam. Pod nią także leżała karteczka.
" Weź mnie i pamiętaj "
B: O tobie zawsze będę pamiętać Niall.
Ubrałam bransoletkę i jak wcześniej bawiłam się zawieszką. Wyszłam na korytarz i chwyciwszy wszystkie swoje walizki poszłam do reszty. W autobusie siedziałam z moimi podopiecznymi. Śmiałyśmy się i dobrze bawiłyśmy. Nie było mi teraz smutno ponieważ wiem że Niall może na mnie czekać. Mam jego numer i wszystko może się jeszcze ułożyć. Jazda do domu wydała mi się krótsza niż przyjazd do kurortu. Zadzwoniłam do rodziców że niedługo będę. Wysiedliśmy na przystanku gdzie na dzieci czekali ich rodzice. Amy zapoznała mnie z ich opiekunami, teraz już wiem po kim miały błękitne oczy. U jej mamy były one jasne prawie że przejrzyste za to u taty mocno niebieskie z czarnymi obwódkami. Rozmawiałam z nimi dość długo i jak się okazało zaproponowali mi abym zajmowała się ich dziećmi kiedy oni będą chcieli wyjść. Czyli weekendy mam już z głowy.
B: Bardzo dziękuję. Z miłą chęcią będę się nimi zajmować.
M: To my dziękujemy. Tu masz nasz numer.
Wymieniliśmy się numerami, ja kolejny raz pożegnałam się z moimi aniołkami i machając im na do widzenia ruszyłam w stronę domu. Nałożyłam słuchawki i taszczenie walizek nie stało się tak uciążliwe. Za rogiem znajdowało się moje osiedle, uśmiechnęłam się szeroko i przyspieszyłam kroku. Przechodziłam obok domu Agnes, postanowiłam do niej zajść. Zapukałam do drzwi a mi otworzyła jej mama. Zostałam poinformowana że Agnes jest z Max'em w ogródku. Zostawiłam walizki na ich ganku i udałam się do ogródka. Pod wielkim dębem siedzieli moi przyjaciele, miałam ich już zawołać ale coś się stało. Pocałowali się, namiętnie, jak by jutra miało nie być. Teraz już wiem o co chodziło Niall'owi gdy mówił że jestem okłamywana przez bliskich. Poczułam jak coś kapie mi na dłonie, to były łzy. Agnes mnie zauważyła a ja odwróciłam się na pięcie i uciekłam.
Zabrałam walizki i o ile sił w nogach pobiegłam do domu. Rzuciłam wszystko i już wbiegałam na schody gdy znajomy głos zawołał mnie do kuchni. Starałam się otrzeć wszystkie łzy i wyglądać w miarę normalnie. W kuchni moja mam krzątała się przy jakimś cieście, tata czytał gazetę, a ja ze spuszczoną głową dołączyłam do tego grona.
M: Beverly ! Córeczko tęskniłam.
Ukryłam się w drobnych ramionach mojej rodzicielki i zaczęłam płakać, dołączył do nas tata i objął nas obie. Z jednej strony cieszyłam się że jestem w tym miejscu ale z drugiej wolałabym siedzieć w hotelu, w pokoju w którym byłam dla kogoś ważna. Tata uniósł mój podbródek do góry, rozpłakałam się jeszcze bardziej a z jego oczu wyczytałam zakłopotanie i żal.
B: Nie musisz się nade mną użalać tato. Poradzę sobie.
T: Wiem że sobie poradzisz. W końcu jesteś moją córką.
B: Dziękuję. Mimo że nie wiesz o co chodzi.
Wtuliłam się w jego tors i ścisnęłam koszulkę. Rozglądałam się przez jego ramię i kolejny raz rozpłakałam się. Moja twarz powoli robiła się czerwona a oczy przejrzyste. Mama położyła mi dłoń na ramieniu i odkleiła od taty. Posłała mu jeden uśmiech na co on chwycił gazetę i udał się do salonu. Byłam teraz zakłopotana, o co mogło chodzić moim rodzicom ?
B: Mamo o co chodzi ?
M: Wiemy z tatą co przezywasz.
B: Jak to ?
M: Zauważyłam jak twoi koledzy całują się gdy podlewałam ogródek. Sądziłam że ci o tym powiedzieli skoro pojechali cię odwiedzić.
B: To zabolało, dowiedziałam się o tym jakieś pięć minut temu. I to jeszcze przez przypadek.
M: Biedactwo. Choć tu.
Mama mocno mnie przytuliła i zaczęła głaskać po głowie. Gdy wreszcie się uwolniłam dostałam talerzyk z kawałkiem ciasta czekoladowego. Mama zaparzyła mi herbatę a ja w międzyczasie opowiedziałam jej o wszystkim, zaczęłam od tego że mam prace, a skończyłam na tym jak zobaczyłam Agnes i Max'a. Nie szczędziłam też siebie przy opowiadaniach o moim blondynie. Płakałam wiele razy ale myśl że jest niedaleko, a bynajmniej w tym mieście dodawała mi otuchy.
Zjadłam pół blachy ciasta, otarłam twarz i pomaszerowałam do swojego pokoju. Był dla mnie azylem, moją oazą spokoju. Miętowe ściany i jasne szafki, każdy dopracowany szczegół o który zadbałam. Wszystko co znajdowało się w tym pokoju to pamiątka, każde wspomnienie związane nawet z kamieniem. Na takie dziwne drobiazgi mam specjalny karton na dnie szafy. Położyłam się na łóżku i pogrążyłam w marzeniach.
Wyobraziłam sobie to co chciałam aby teraz się spełniło.
Schowałam liścik i piosenkę z powrotem do koperty po czym ukryłam na dnie torebki. Patrzyłam na dziewczynki i starałam się wymusić uśmiech, zabrałam swoje wszystkie rzeczy i już miałam zamykać drzwi gdy coś oślepiło moje oczy.
B: Wy idźcie ja was dogonię.
K: Dobrze. Chodźcie.
Niebieskookie zaczęły się ścigać a ja powędrowałam wzrokiem po pokoju. Na parapecie leżała bransoletka Irlandczyka. Od zawieszki w kształcie czterolistnej koniczynki odbijały się promienie słońca. Plecionka sprawiła że się uśmiechnęłam. Pod nią także leżała karteczka.
" Weź mnie i pamiętaj "
B: O tobie zawsze będę pamiętać Niall.
Ubrałam bransoletkę i jak wcześniej bawiłam się zawieszką. Wyszłam na korytarz i chwyciwszy wszystkie swoje walizki poszłam do reszty. W autobusie siedziałam z moimi podopiecznymi. Śmiałyśmy się i dobrze bawiłyśmy. Nie było mi teraz smutno ponieważ wiem że Niall może na mnie czekać. Mam jego numer i wszystko może się jeszcze ułożyć. Jazda do domu wydała mi się krótsza niż przyjazd do kurortu. Zadzwoniłam do rodziców że niedługo będę. Wysiedliśmy na przystanku gdzie na dzieci czekali ich rodzice. Amy zapoznała mnie z ich opiekunami, teraz już wiem po kim miały błękitne oczy. U jej mamy były one jasne prawie że przejrzyste za to u taty mocno niebieskie z czarnymi obwódkami. Rozmawiałam z nimi dość długo i jak się okazało zaproponowali mi abym zajmowała się ich dziećmi kiedy oni będą chcieli wyjść. Czyli weekendy mam już z głowy.
B: Bardzo dziękuję. Z miłą chęcią będę się nimi zajmować.
M: To my dziękujemy. Tu masz nasz numer.
Wymieniliśmy się numerami, ja kolejny raz pożegnałam się z moimi aniołkami i machając im na do widzenia ruszyłam w stronę domu. Nałożyłam słuchawki i taszczenie walizek nie stało się tak uciążliwe. Za rogiem znajdowało się moje osiedle, uśmiechnęłam się szeroko i przyspieszyłam kroku. Przechodziłam obok domu Agnes, postanowiłam do niej zajść. Zapukałam do drzwi a mi otworzyła jej mama. Zostałam poinformowana że Agnes jest z Max'em w ogródku. Zostawiłam walizki na ich ganku i udałam się do ogródka. Pod wielkim dębem siedzieli moi przyjaciele, miałam ich już zawołać ale coś się stało. Pocałowali się, namiętnie, jak by jutra miało nie być. Teraz już wiem o co chodziło Niall'owi gdy mówił że jestem okłamywana przez bliskich. Poczułam jak coś kapie mi na dłonie, to były łzy. Agnes mnie zauważyła a ja odwróciłam się na pięcie i uciekłam.
Zabrałam walizki i o ile sił w nogach pobiegłam do domu. Rzuciłam wszystko i już wbiegałam na schody gdy znajomy głos zawołał mnie do kuchni. Starałam się otrzeć wszystkie łzy i wyglądać w miarę normalnie. W kuchni moja mam krzątała się przy jakimś cieście, tata czytał gazetę, a ja ze spuszczoną głową dołączyłam do tego grona.
M: Beverly ! Córeczko tęskniłam.
Ukryłam się w drobnych ramionach mojej rodzicielki i zaczęłam płakać, dołączył do nas tata i objął nas obie. Z jednej strony cieszyłam się że jestem w tym miejscu ale z drugiej wolałabym siedzieć w hotelu, w pokoju w którym byłam dla kogoś ważna. Tata uniósł mój podbródek do góry, rozpłakałam się jeszcze bardziej a z jego oczu wyczytałam zakłopotanie i żal.
B: Nie musisz się nade mną użalać tato. Poradzę sobie.
T: Wiem że sobie poradzisz. W końcu jesteś moją córką.
B: Dziękuję. Mimo że nie wiesz o co chodzi.
Wtuliłam się w jego tors i ścisnęłam koszulkę. Rozglądałam się przez jego ramię i kolejny raz rozpłakałam się. Moja twarz powoli robiła się czerwona a oczy przejrzyste. Mama położyła mi dłoń na ramieniu i odkleiła od taty. Posłała mu jeden uśmiech na co on chwycił gazetę i udał się do salonu. Byłam teraz zakłopotana, o co mogło chodzić moim rodzicom ?
B: Mamo o co chodzi ?
M: Wiemy z tatą co przezywasz.
B: Jak to ?
M: Zauważyłam jak twoi koledzy całują się gdy podlewałam ogródek. Sądziłam że ci o tym powiedzieli skoro pojechali cię odwiedzić.
B: To zabolało, dowiedziałam się o tym jakieś pięć minut temu. I to jeszcze przez przypadek.
M: Biedactwo. Choć tu.
Mama mocno mnie przytuliła i zaczęła głaskać po głowie. Gdy wreszcie się uwolniłam dostałam talerzyk z kawałkiem ciasta czekoladowego. Mama zaparzyła mi herbatę a ja w międzyczasie opowiedziałam jej o wszystkim, zaczęłam od tego że mam prace, a skończyłam na tym jak zobaczyłam Agnes i Max'a. Nie szczędziłam też siebie przy opowiadaniach o moim blondynie. Płakałam wiele razy ale myśl że jest niedaleko, a bynajmniej w tym mieście dodawała mi otuchy.
Zjadłam pół blachy ciasta, otarłam twarz i pomaszerowałam do swojego pokoju. Był dla mnie azylem, moją oazą spokoju. Miętowe ściany i jasne szafki, każdy dopracowany szczegół o który zadbałam. Wszystko co znajdowało się w tym pokoju to pamiątka, każde wspomnienie związane nawet z kamieniem. Na takie dziwne drobiazgi mam specjalny karton na dnie szafy. Położyłam się na łóżku i pogrążyłam w marzeniach.
Wyobraziłam sobie to co chciałam aby teraz się spełniło.
B: Niall !
Wyprostowałam się, sądziłam że blondyn leży obok mnie, łapie mnie za rękę i delikatnie całuje po szyi. Paranoja, mam już urojenia. Wyciągnęłam telefon, rozładowany telefon. Przeszukałam każdą walizkę robiąc w pokoju niezły bałagan w odnalezieniu ładowarki.
B: Tu cię mam.
Zaczęłam ładować telefon, chwyciłam jaśka i podłożyłam go sobie pod głowę, przewróciłam się na jeden bok i wpatrywałam w to jak mój telefon się ładuję. To było jednak zbyt nudne a nie chciałam czekać wieczności aż bateria będzie gotowa do użytku. Złapałam pierwsza lepszą książkę z mojej biblioteczki i zaczęłam ją czytać.
M: Kochanie, idź już spać.
B: Co, czemu ?
M: Bo jest pierwsza w nocy.
Drobna postać posłała mi uśmiech i zgasiła światło. Odłożyłam książkę i położyłam się spać. Śniło mi się pewne magiczne miejsce, byłam w nim sama, spacerowałam po rozgrzanym piasku pozwalając aby wiatr delikatnie przeczesywał moje włosy. Szum wody i fale obijające się od brzegu. Magia. Nie wiedziałam gdzie idę, szłam przed siebie, nie zważając na nic. Słyszałam tylko piosenkę która sprawiała że moje serce miękło później do melodii dołączył się anielski głos i ten sznur nut i dźwięków otulał mnie jak koc. Im dalej szłam tym bardziej wyraźne stawały się wszystkie słowa. Zaczęła się do mnie zbliżać pewna postać, wyciągała do mnie rękę którą niepewnie złapałam. Chciałam się jej przyjrzeć ale nie pozwalała mi na to. Złapała mnie w żelaznym uścisku i niosąc w pozycji nowożeńców szła w stronę oceanu. Gdy była zanurzona w wodzie po kolana zaczęła składać delikatne pocałunki na mojej szyi, kręcić się ze mną i śmiać.
Wyprostowałam się, sądziłam że blondyn leży obok mnie, łapie mnie za rękę i delikatnie całuje po szyi. Paranoja, mam już urojenia. Wyciągnęłam telefon, rozładowany telefon. Przeszukałam każdą walizkę robiąc w pokoju niezły bałagan w odnalezieniu ładowarki.
B: Tu cię mam.
Zaczęłam ładować telefon, chwyciłam jaśka i podłożyłam go sobie pod głowę, przewróciłam się na jeden bok i wpatrywałam w to jak mój telefon się ładuję. To było jednak zbyt nudne a nie chciałam czekać wieczności aż bateria będzie gotowa do użytku. Złapałam pierwsza lepszą książkę z mojej biblioteczki i zaczęłam ją czytać.
M: Kochanie, idź już spać.
B: Co, czemu ?
M: Bo jest pierwsza w nocy.
Drobna postać posłała mi uśmiech i zgasiła światło. Odłożyłam książkę i położyłam się spać. Śniło mi się pewne magiczne miejsce, byłam w nim sama, spacerowałam po rozgrzanym piasku pozwalając aby wiatr delikatnie przeczesywał moje włosy. Szum wody i fale obijające się od brzegu. Magia. Nie wiedziałam gdzie idę, szłam przed siebie, nie zważając na nic. Słyszałam tylko piosenkę która sprawiała że moje serce miękło później do melodii dołączył się anielski głos i ten sznur nut i dźwięków otulał mnie jak koc. Im dalej szłam tym bardziej wyraźne stawały się wszystkie słowa. Zaczęła się do mnie zbliżać pewna postać, wyciągała do mnie rękę którą niepewnie złapałam. Chciałam się jej przyjrzeć ale nie pozwalała mi na to. Złapała mnie w żelaznym uścisku i niosąc w pozycji nowożeńców szła w stronę oceanu. Gdy była zanurzona w wodzie po kolana zaczęła składać delikatne pocałunki na mojej szyi, kręcić się ze mną i śmiać.
To wszystko było tak realistyczne, jego twarz zaczęła robić się wyraźniejsza, wystarczyło że ujrzałam te błękitne oczy i od razu wiedziałam kto to. Uśmiechnęłam się i chciałam go pocałować gdy...
M: Beverly ! Śpiochu wstawaj, śniadanie.
Zerwałam się na równe nogi i przyglądałam jak moja mama uśmiecha się do mnie promiennie. Ziewnęłam zakrywając usta dłonią i przeczesując włosy palcami.
B: Która godzina ?
M: Jedenasta skarbie. Naleśniki czekają.
Z szafy wygrzebałam za dużą koszulkę i krótkie szory, ubrałam się a włosy uczesałam w starannego kucyka. Spojrzałam w lustro i postanowiłam umyć twarz. Nałożyłam trochę pudru na niedoskonałości i zbiegłam na dół na śniadanie. Naleśniki z owocami i moja ukochana kawa. Nic tak nie poprawia humoru jak śniadanie u mamy. Zaczęłam jeść i głośno mlaskać, dopiłam kawę a brudne naczynia włożyłam do zmywarki. Wróciłam do pokoju i pierwsze co to chwyciłam telefon.
B: No dobra, to jedziemy.
Szukałam w swoich kontaktach numeru Niall'a, pamiętam bardzo dobrze że zapisywałam go już drugiego dnia wycieczki. Teraz go nie było. Zaczęłam przeklinać pod nosem, moje brwi się ściągnęły a palec dalej jeździł po dotykowym ekranie szukając jednego numeru.
B: Nie !! Gdzie on jest ?!!
Do oczu zaczęły mi się wkradać łzy, gdzie jest ten numer ? Sprawdzam tą listę już 5 raz a nazwy kontaktu jak nie było tak nie ma. Zaczęłam krzyczeć i rzucać poduszkami. Opadłam na łóżko głośno szlochając lub łkając. To co teraz czuję, to niewyobrażalny ból. Jak ja go teraz znajdę ? Jak powiem mu że go kocham ?
M: Beverly ! Śpiochu wstawaj, śniadanie.
Zerwałam się na równe nogi i przyglądałam jak moja mama uśmiecha się do mnie promiennie. Ziewnęłam zakrywając usta dłonią i przeczesując włosy palcami.
B: Która godzina ?
M: Jedenasta skarbie. Naleśniki czekają.
Z szafy wygrzebałam za dużą koszulkę i krótkie szory, ubrałam się a włosy uczesałam w starannego kucyka. Spojrzałam w lustro i postanowiłam umyć twarz. Nałożyłam trochę pudru na niedoskonałości i zbiegłam na dół na śniadanie. Naleśniki z owocami i moja ukochana kawa. Nic tak nie poprawia humoru jak śniadanie u mamy. Zaczęłam jeść i głośno mlaskać, dopiłam kawę a brudne naczynia włożyłam do zmywarki. Wróciłam do pokoju i pierwsze co to chwyciłam telefon.
B: No dobra, to jedziemy.
Szukałam w swoich kontaktach numeru Niall'a, pamiętam bardzo dobrze że zapisywałam go już drugiego dnia wycieczki. Teraz go nie było. Zaczęłam przeklinać pod nosem, moje brwi się ściągnęły a palec dalej jeździł po dotykowym ekranie szukając jednego numeru.
B: Nie !! Gdzie on jest ?!!
Do oczu zaczęły mi się wkradać łzy, gdzie jest ten numer ? Sprawdzam tą listę już 5 raz a nazwy kontaktu jak nie było tak nie ma. Zaczęłam krzyczeć i rzucać poduszkami. Opadłam na łóżko głośno szlochając lub łkając. To co teraz czuję, to niewyobrażalny ból. Jak ja go teraz znajdę ? Jak powiem mu że go kocham ?
~*~
Jeeeeeej jest już rozdział 10, strasznie się cieszę że jest już gotowy. Teraz jest tylko jeden problem. Nie wiem co dalej robić. :) Mam obmyśloną całą końcówkę ale nie umiem jej opisać. :C Mam nadzieję że będziecie czekać na 11 cz. <3 A teraz ta denerwująca rzecz.
10 komentarzy = następna część
AAAAAAAAA wspaniałe już nie mogę doczekać się następnej część! <3 xx
OdpowiedzUsuńGenialne. Czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną cz. : *
OdpowiedzUsuńjekie,to opowiadanie jest swietne ,romantyczne i za razem dramatyczne,jak to skończyłam czytać to mam ochotę na więcej,bLagam Cie napisz,następną cześc jak najszybciej:D =D
OdpowiedzUsuńświetne nie mogę doczekać się,11cz.
OdpowiedzUsuńCzekam na część 11
OdpowiedzUsuńJakie to piękne :3 Czekamna 11 część. Masz prawdziwy talent :3 I zajdziesz z nim naprawdę bardzo daleko <3
OdpowiedzUsuńKlaudia
proszeee dodaj jak najszybciej 11 cz. *u* kocham Cię po prostu za to opowiadanie <3 czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się 11 części *__* Jak to strasznie trzyma w napięciu.
OdpowiedzUsuńczekam na 11 świetne opowieści piszesz :)
OdpowiedzUsuńPrzez ciebie siedzę przed monitorem i płaczę.Ten rozdział jest fantastyczny.Czekam na 11 cześć dodaj ją byle szybko.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się już 11 części. Przez Ciebie płakałam i rodzice sądzą że mi odbija >.<
OdpowiedzUsuńAle co do bloga to go po prostu KOCHAM ! <3
wow! Rozdział jest niesamowity!<3 Czekam na nn!:)
OdpowiedzUsuńYay... O.o Super, bardzo trzyma w napięciu. <33
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! :)
boska jesteś <3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie, nie mogę się doczekac następnej :)
ciekawe co będzie dalej ? :*